niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 41

- Lena i Mario!? Co wy...? - zapytała, a raczej wykrzyczała blada jak ściana Zuza. Stanęła w drzwiach i z niedowierzaniem wpatrywała się w dwójkę przyjaciół pozbawionych jakichkolwiek ubrań. Ich bluzki i spodnie były porozrzucane po całym pomieszczeniu tworząc wielki bałagan.
- Zuza bo my... - zaczął niepewnie Mario, ale zaraz jego odpowiedź przerwała mu szatynka:
- Stop! 5 minut i widzę was w salonie! W ubraniach! - wykrzyczała i zatrzasnęła za sobą drzwi. Do jej uszu dobiegł cichy chichot przyjaciółki. Już miała wrócić do sypialni i wygadać przyjaciółce co sądzi o jej schadzce z Goetzem, ale usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Szybko zbiegła po drewnianych schodach i nie czekając ani chwili dłużej, przytuliła się do blondyna. Chłopak na początku zdezorientowany, odwzajemnił gest ukochanej chowając jej drobne ciało w swoim uścisku. Oderwała się od niego na chwile aby wpić się z zachłannością w jego usta. Chłopak objął ją w pasie i przyciągnął do siebie, mocno jakby bał się, że ktoś ją porwie. Dopiero teraz mogła odetchnąć z ulgą. W myślach karciła się, że posądziła Marco o zdradę.
Wciąż poddenerwowana, poszła z blondynem do salonu, aby na spokojnie wytłumaczyć mu sytuacje sprzed niespełna 10 minut. Chłopak z uwagą wysłuchiwał słów dziewczyny, a na sam koniec wybuchł donośnym śmiechem:
- Marco, to nie jest śmieszne. Bałam się, że to ty! - ze łzami w oczach powiedziała Zuza.
- Kochanie, nigdy bym ci tego nie zrobił. Słyszysz? Jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu. - zapewniał ją blondyn, przy tym czule całując. - Zresztą, specjalnie zostawiłem ich sam na sam - dopowiedział z chytrym uśmieszkiem.
- Słucham? Chciałeś ich zeswatać? Ty? - wciąż nie dowierzała kobieta.
- Mario cały czas opowiadał mi, że Lena mu się podoba. Jaka to cudowna, śliczna, urocza. Bla, bla, bla. - skwitował z uśmiechem na twarzy pomocnik. - No więc pomogłem miłości.
- W sumie, Lenka też opowiadała ciągle o Mario. Ale przecież, gdy tylko znajdą się w jednym pomieszczeniu bez przerwy się kłócą! I gdzie tu logika? - Zuza przerwała w połowie słowa, gdyż w drzwiach pojawili się kochankowie. Ze spuszczonymi głowami usiedli naprzeciwko gospodarzy i milczeli. Pierwsza ciszę przerwała Lena:
- Słuchajcie, bo my ten... - dziewczyna nie mogła znaleźć odpowiedniego słowa. Na szczęscie z pomocą przyszedł jej Mario:
- Kotku, pozwól. Ja i Lenka, co by dużo gadać jesteśmy razem - odparł na jednym tchu chłopak. Lena widząc wciąż zdziwioną twarz Zuzy lekko się uśmiechnęła. Jedynie Marco, na twarzy którego widniał promienny uśmiech, starał się rozluźnić atmosferę:
- No stary, nie było mnie może 30 minut a tutaj takie zmiany. No postarałeś się.
- Co się wydarzyło przez te 30 minut? - zapytała pełna powagi po chwili milczenia Zuza. Mario spojrzał na Lenę. Dziewczyna pokiwała twierdząco głową. Goetze wziął głęboki oddech i z powrotem zwrócił się do Polki:
- No to więc było tak...


~ pół godziny wcześniej ~


Dwóch młodych Niemców, Marco Reus i Mario Goetze, jak każde popołudnie spędzali w swoim towarzystwie rozkoszując się chmielnymi napojami i grą Fifa. Po wyczerpujących treningach, jakie każdego dnia serwował im trener Klopp, piłkarze odpoczywali i analizowali przygotowania do zbliżającego się finału Ligi Mistrzów. Całe dnie podporządkowywali pod zbliżający wielki mecz.
Rozgrywali właśnie jeden z wielu meczy przeciwko Realowi Madryt, który miał być ich prawdziwym rywalem podczas konfrontacji w finale, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Właściciel domu niechętnie podniósł się z wygodnej sofy i ruszył w stronę wyjścia z domu. Wpuścił gościa i skierował swoje kroki do salonu, gdzie niecierpliwie powrotu przyjaciela oczekiwał Mario. Wraz z przyjacielem do pomieszczenia weszła Lena. Na jej widok na twarzy Niemca pojawił się grymas:
- Serio Fifa? Nie macie nic ciekawszego do roboty? - zapytała sarkastycznie.
- Też się cieszę, że cię widzę. - odparł równie entuzjastycznie Mario. Widząc, że Lena szykuje się do kontrataku, Marco uprzedził nieuniknioną kłótnię:
- Napijesz się czegoś? Herbaty, soku?
- Poproszę sok, najlepiej pomarańczowy. - Marco zniknął za ścianą a dziewczyna wygodnie rozsiadła się dokładnie na samym końcu sofy, jak najdalej od Goetzego. Wyciągnęła z torebki telefon i zaczęła przeglądać portal społecznościowy. Cisza i spokój nie trwała długo. Względnie spokojną atmosferę przerwał Niemiec:
- Długo zamierzasz tutaj siedzieć? - spytał nie odrywając oczu od telewizora.
- Tak długo jak będę chciała - odpowiedziała ze spokojem szatynka. Zabolały ją słowa piłkarza, ale za nic w świecie nie pokaże światu, że przejmuje się opinią innych osób. Usłyszała kroki zbliżającego się blondyna i odetchnęła z ulgą. Przynajmniej teraz nie będzie musiała rozmawiać z przemądrzałym Goetze. Za futryny wyłoniła się głowa Reus`a:
- Słuchajcie, w lodówce jest pustka. Skoczę szybko do sklepu po zakupy, bo pewnie zostaniecie na kolacje. Wy w tym czasie spróbujcie się nie pozabijać - jak szybko się pojawił tak zniknął. Zaraz usłyszeli głośne trzaśnięcie drzwiami i ryk odpalanego silnika.
- Marco, nie zostawiaj mnie z nim samej. - wykrzyczała do Reus`a a raczej sama do siebie. Westchnęła ciężko i opadła zrezygnowana na sofę. Spojrzała w stronę chłopaka, który uważnie się jej przyglądał:
- Czego? - warknęła.
- Nie wytrzymasz ze mną sam na sam? Boisz się, że ulegniesz mojemu urokowi? - zapytał cały czas uśmiechając się Mario.
- Dobre żarty. Boję się, że twoja głupota przejdzie na mnie! - odparła zadowolona Polka.
- Ha ha ha, bardzo śmieszne. - chłopak postanowił ignorować komentarze kobiety i skupić się na graniu.
Dziewczyna znudzona dotychczasowym zajęciem zaczęła przyglądać się poczynaniom Niemca. Była to dla niej czarna magia, tak jak prawdziwe mecze. Po kolejnym jęku niezadowolenia stwierdziła, że Mario nie potrafi grać.
- Może ty lepiej grasz?
- Pewnie, że potrafię grać. - próbowała udawać poważną - Tylko podaj mi to coś czarne, co trzymasz w dłoniach - chłopak uśmiechnął się pod nosem i posłusznie podał jej drugi wolny przedmiot.
- To jest pad. - dodał rozbawiony.
- No dobra, podaj mi pada, pasuje? A teraz gramy.
- No weź. Usiądź koło mnie, przecież nie gryzę. - wskazał delikatnie ręką wolne miejsce koło siebie. Dziewczyna niechętnie posłuchała chłopaka i usiadła obok niego. Do jej nozdrzy dostał się zapach intensywnych perfum piłkarza, ich ramiona stykały się powodując na jej skórze delikatną gęsią skórkę. Oddech natychmiast przyśpieszył, serce zaczęło walić mocniej, ale ona próbowała kontrolować swoje ciało.
Prawda jest taka, że chłopak stał się dla niej kimś więcej niż obiektem kłótni. Z dnia na dzień zakochiwała się w nim coraz mocniej, chociaż nie chciała przyznać się nikomu. Pragnęła, żeby to on wykonał pierwszy krok. Jej duma nie pozwoliła walczyć o żadnego chłopaka.
Wzięła czarny przedmiot i próbowała poznać zasady funkcjonowania jakiegokolwiek przycisku. Mario przyglądał się jej poczynaniom z uśmiechem na twarzy. W końcu postanowił zlitować się nad dziewczyną. Objął ją delikatnie ramieniem i pomógł ułożyć w jej dłoniach. Powoli zaczął tłumaczyć kobiecie zasady działania przycisków. Uruchomił grę i pokazywał jak zachowują się, biegają i strzelają wirtualni zawodnicy. Pozwolił nawet strzelić Lenie do swojej bramki.
- Widziałeś? Zdobyłam gola - wykrzyczała uradowana. Odwróciła głowę w stronę swojego towarzysza. Ich twarze dzieliły tylko centymetry. Czuli swoje oddechy na skórze. Mario pochylił się i delikatnie musną jej usta. Odsunął się i czekał na jej reakcje. Spodziewał się krzyków i rękoczynów. Ale Lena uśmiechnęła się i pocałowała Niemca. Chłopak ze zdwojoną siłą oddał pocałunek.. Jego ręce błądziły po ciele Polki. Przerwali na chwile czułości i spojrzeli głęboko w oczy. Oboje wiedzieli, czego chcą. Ruszyli w stronę sypialni Marco i Zuzy, całując się przy tym cały czas.
Ta dwójka jest jak dynamit. Niszczycielki, groźny. Ich uczucie wybuchło ze zdwojoną siłą. Spragnieni swojej miłości, zapomnieli jak jeszcze przed chwilą obdarowali się wzajemnie obelgami.
Dotarli do sypialni, gdzie dali upust swojemu uczuciu...


- ... no to było mniej więcej tak. - skończył swój monolog Mario
- No pięknie. A myślałam, że skończyłaś podrywać chłopaków tą metodą - zaśmiała się głośno Zuza. Podeszła do przyjaciółki i przytuliła się do niej. - Ty mój kochany głupku. Cieszę się, że w końcu znalazłaś normalnego faceta.
- Uwierz mi, ja też się cieszę. - odparła Lena i spojrzała w stronę Mario, do którego posłała buziaka w powietrzu.
- Ej, Marco. A ty mnie nie przytulisz? - zapytał ze smutkiem w głosie Goetze.
- Skończyły się te czasy, kiedy to ja robiłem za przytulankę. - odparł zadowolony blondyn.
- Ostatni raz? Weź nie daj się prosić.
- No dobra. - cała ta sytuacja wywołała napad śmiechu u pań. Po chwili i one dołączyły do swoich ukochanych tworząc wielkiego, grupowego niedźwiadka.
Reszta wieczoru przepłynęła w świetnej atmosferze. Zakochani żartowali, śmiali się a co najważniejsze - cieszyli się obecnością najbliższych.



_____________________________________________________________________




Witam po długiej przerwie :) Ogrom nauki i brak weny skutecznie uniemożliwił mi pisanie. Z ledwością napisałam ten rozdział, nad którym siedziałam przeszło tydzień ;/
Przekazuję w Wasze ręce nowy rozdział - zdaję sobie sprawy, że nie jest on najlepszej jakości ale mam nadzieję, że chociaż Wam się podoba. Osobiście nie jestem z niego zadowolona...
Nie wiem, kiedy dodam następny... Chciałabym się jakoś zrekompensować za tą długą przerwę, ale nie mogę obiecać, że następny rozdział ukaże się w terminie.
Nie przynudzam więcej, życzę miłego czytania, a jeśli Wam się podoba, zostawcie po sobie komentarz :*

Pozdrawiam :*