wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 28

*Oczami Marco*

Wreszcie się pocałowaliśmy. To było coś cudownego. Ta dziewczyna jest wyjątkowa, wiedziałem to odkąd ją po raz pierwszy zobaczyłem. Gdy tylko jest przy mnie zaczynam wariować. Nigdy nie czułem czegoś podobnego. To pierwsza dziewczyna o którą musiałem tak naprawdę walczyć. I nie żałuję tego. Cierpliwość się opłaciła. Siedzę w samochodzie i dotykam ręką moich ust, które jeszcze przed chwilą całowała Zuza. Te jej cudowne usta. Mógłbym je całować bez końca. Jestem najszczęśliwszym facetem na świecie, a to wszystko dzięki niej.

30 minut później

Wszedłem do mieszkania Mario bez pukania. Było ono zbędne. Poszedłem do salonu i ujrzałem półprzytomnego przyjaciela w otoczeniu sterty pustych butelek
- Mario stary, co się z tobą stało?
- Miłość bracie. Miłość jest cudowna ale sieje też spustoszenie. Coś ty taki radosny?
- Miłość - rozmarzyłem się o Zuzie.
- W końcu ją pocałowałeś?
- Taaa, i mówić ci. To było coś cudownego. Cały czas o niej myślę.
- To dlaczego jesteś u mnie a nie u niej?
- Zadzwoniłeś do mnie lamo, nie pamiętasz? Powiedziałeś że to sprawa życia i śmierci.
- Wybacz stary, nie kontaktuję.
- Dlaczego Ann zerwała z tobą?
- Czekaj cytuje: "Nie chcę wiązać się z kimś, kto przez cały czas zachowuje się jak dziecko. Ja szukam prawdziwego mężczyzny a nie przerośniętego bachora.... " to i jeszcze wiele słów o mojej kasie. Że byłem skąpy gdy chodziła na zakupy z przyjaciółkami, że mało zarabiam...
- O ta suka! Nigdy jej nie lubiłem.
- Mogłem się posłuchać, gdy mnie przed nią ostrzegałeś
- Teraz to nieistotne. Jak się czujesz?
- Jakby przejechał po mnie tir...
- Oj Mario. Jutro poszukamy ci nowej dziewczyny. A teraz daj tą butelkę, sam będziesz pił?
- Marco kocham cię bracie. - Mario zaczął się tulić do mnie i płakać jak bóbr. Jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie. Byłem wściekły na Ann za to jak potraktowała mojego przyjaciela. Chłopak nie zasługiwał, żeby cierpieć.
- Marco, mam pytanie? - ciężko było zrozumieć pytanie chłopaka, promile zrobiły już swoje z jego wymową.
- Co jest?
- A powiedz mi, chociaż ty mnie kochasz?
- Mario przyjacielu, gdybym cię nie kochał to siedziałbym tu teraz z tobą?
- Niedźwiadka bracie! - i chłopak rzucił się na mnie. Odwzajemniłem jego uścisk. Po chwili chłopak wrócił do swojego zajęcia, czyli do picia. Już wyobraziłem sobie minę Kloppa na widok zkacowanego Mario. Ale nie to było najważniejsze. Bardziej martwiłem się o mojego przyjaciela, on naprawdę kochał Ann. Chłopak w końcu usnął. Przykryłem go kocem a sam skierowałem się w stronę sypialni dla gości. Wcześniej jeszcze zjadłem kolację i wziąłem prysznic. Cały czas myślałem o Zuzie. Co robi, gdzie i z kim jest? Chciałem mieć ją tylko dla siebie. Czy się zakochałem? Nie mam pojęcia. Nigdy nie byłem zakochany, nie wiem jakie to uczucie. Byłem w związkach, ale nigdy nie powiedziałem żadnej mojej dziewczynie, że ją kocham. Nie chciałem robić im nadziei. Z Zuzą jest inaczej. Chciałbym wykrzyczeć całemu światu, że jest moją dziewczyną. Wykrzyczeć jaki jestem szczęśliwy. Wyszedłem z łazienki i skierowałem się w stronę sypialni. Położyłem się na łóżku i myślałem. O Zuzie. O jej bajecznych oczach, pięknym ciele, cudownej osobowości. Wysłałem jej sms`a. Po chwili otrzymałem odpowiedź:
Tobie tez najpiękniejszy ;*
Z uśmiechem na twarzy udałem się do krainy Morfeusza.


Następnego dnia, mieszkanie Zuzy i Leny:


Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Pomimo tego, że rolety były rozwinięte, światło znalazło drogę do mojego łóżka, a dokładniej do mojej twarzy. Niechętnie przeciągnęłam się, przetarłam zaspane oczy i usiadłam na łóżku. Mój wzrok skierowałam w stronę budzika, który wskazywał godzinę 6:30. Z grymasem na twarzy położyłam się z powrotem na łóżku. Zamknęłam oczy. Jednak sen nie chciał mnie zmorzyć. Miałam dziwne wrażenie, że dzisiaj się coś wydarzy. Nie wiedziałam dlaczego, ale coś wewnątrz mówiło mi, że lepiej dzisiaj nie wychodzić z łóżka. Zignorowałam ten głos i pomaszerowałam w stronę szafy. Wyciągnęłam strój do joggingu. Wiedziałam, że na pewno nie usnę, nie widziałam sensu w dalszym leżeniu i marnowaniu czasu. Przed wyjściem wzięłam butelkę wody, na wszelki wypadek. Ulice Dortmundu były puste, samochody przejeżdżały sporadycznie. Pogoda nie zachęcała do biegania ale nie miałam co ze sobą zrobić. Po solidnej rozgrzewce skierowałam się w stronę parku. Gdy już dotarłam na miejsce, spotkałam kilku innych maniaków biegania. Włożyłam słuchawki i puściłam muzykę na full`a. Niesiona rytmem muzyki ruszyłam przed siebie. Po niecałej godzinie postanowiłam wracać. Nie chciałam się przecież przeziębić tylko dać upust swojej energii. Gdy weszłam do mieszkania, przywitała mnie cisza. Poszłam do łazienki. Zdjęłam przepocone ubrania i weszłam pod prysznic. Na moje ciało spłynęła fala ciepłej wody. Zamknęłam o czy i myślałam.  O Marco, o pocałunku. Czy on coś znaczył dla niego? Moją głowę zakrzątało również to przeczucie. Zamiast cieszyć się, że spotkałam cudownego chłopaka, jestem zaniepokojona. Ale czym? Sama już nie wiem. Może po prostu nie chce dopuścić do siebie myśli, że mogę być szczęśliwa. W końcu, po tylu tragediach. Skończyłam brać prysznic, ubrałam się i wysuszyłam włosy. Zeszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Po chwili dołączyła do mnie moja przyjaciółka. Po jej minie wiedziałam, ze coś ją dręczy:
- Lena, co jest? - zapytałam pełna troski
- Posłuchaj, musimy pogadać.
- Wiedziałam! Odkąd się obudziłam czułam, że coś się dzisiaj stanie. Powiedz prosto z mostu, co jest grane?
- Pamiętasz tego Thomasa?
- No tak, ale nie rozumiem do czego zmierzasz.
- Posłuchaj, za każdym razem gdy się z nim spotykam pyta o ciebie. Co robisz, jaka jesteś. On wpadł w jakąś obsesje. Boję się, że coś ci jeszcze zrobi - nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Z tego co opowiedziała, to ten facet jest jakimś psychopatą! Moja mina zrzedła na myśl o naszej "rozmowie". Nie umknęło to oczywiście uwadze Leny:
- Zrobił ci już coś???
- Nie, zwariowałaś? Tylko podczas ostatniej rozmowy pieprzył coś o tym, że jeszcze będę jego i w ogóle był dziwny.
- Boże, on jest nienormalny.
- Spokojnie, nic mi nie zrobi. Potrafię się obronić. A pamiętasz jak w gimnazjum pobiłam Michała bo ukradł mój piórnik?
- Oczywiście że pamiętam. Chłopak miał rękę w gipsie przez 2 miesiące. Ale błagam cię, uważaj na siebie. I mów mi o wszystkich waszych rozmowach.
- Dobrze mamusiu, a teraz jedz tą jajecznicę bo wystygnie.
- Mamusiu? Przez tego Reusa zwariowałaś - wystawiła mi język.
- Może, a teraz jedz bo będzie foch forever.
Udawałam przed Leną, że jej słowa nie zrobiły na mnie wrażenia. Ale tak nie było. Przestraszyła się i to na poważnie. Czego on może chcieć ode mnie?! Rozmawialiśmy może 5 minut, a on ubzdurał sobie coś. Mam nadzieję, że da mi spokój.

*****

Równo o jedenastej przyjechała po nas Ewa z Agatą. W świetnych humorach ruszyłyśmy na podbój sklepów. Ja skupiłam się na prezentach dla rodziny. W najbliższy poniedziałek jadę do Polski na święta. Nie widziałam ich ponad dwa miesiące, stęskniłam się. Gdy już kupiłam upominki, dołączyłam do dziewczyn które szalały po sklepach z ubraniami. Wykupiły połowę sklepów. Ja również kupiłam sobie bluzkę, jeansowe rurki oraz sweterek. Zmęczone ponad 3 godzinnym chodzeniem po sklepach usiadłyśmy w kawiarni. Miała dołączyć do nas Cathy, którą coś niespodziewanie zatrzymało w domu. Zamówiłyśmy po kawie i ciastku i czekałyśmy na znajomą. W między czasie każda chwaliła się swoimi najnowszymi zakupami. Po chwili dołączyła do nas Cathy, ale nie była sama. Była z nią niska blondyna.
- Dziewczyny przepraszam za spóźnienie. Coś mnie zatrzymało. - lekkim gestem wskazała w kierunku blondynki, a Lena uśmiechnęła się pod nosem. - Zuza, wy się chyba nie znacie. To jest Caroline Bohs, była dziewczyna Marco.
- Cathy, głupiutka. Całą drogę ci tłumaczyłam, ze nie była. Zamierzam wrócić do Marco!

_____________________________________________________________


No i jest kolejny rozdział. Kilka razy próbowałam go napisać i ta wersja jest chyba najlepsza ze wszystkich.... Przez ten upał nie mogłam niczego sensownego napisać. Mam nadzieję, że powyższy rozdział przypadł Wam do gustu :) KOMENTUJCIE - to mi bardzo pomaga :)

Znalazłam wczoraj ten filmik: http://www.youtube.com/watch?v=oDzlGdqy7Vk
Hahahahaha, nie mogłam powstrzymać się od śmiechu ;p Od razu polepszył mi się humor :)


Pozdrawiam :**

piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 27

- Zuza, muszę ci coś powiedzieć - głos chłopaka był niepewny, zdawało mi się, że drżał.
- Tak Marco? - moje serce waliło jak oszalałe, byłam ciekawa jego słów ale byłam również przerażona, nie chciałam, aby coś zniszczyło naszą przyjaźń.
- No wiesz, znamy się już trochę... - chłopak nie skończył mówić gdyż zadzwonił jego telefon. Odrzucił połączenie i kontynuował - Posłuchaj, jesteś wyjątkową dziewczyną i chce powiedzieć, że... - znowu jego wypowiedź przerwał dźwięk telefonu.
- Odbierz, może to cos pilnego.
- Dobrze. Halo Mario?
- (...)
- Mario, jestem teraz zajęty, nie może to poczekać?
- (...)
- Stary posłuchaj, kocham cię jak brata ale teraz mam coś ważnego do zatwienia
- (...)
- Dobrze, poczekaj na mnie. Zaraz będę.
- (...)
- Zuza wybacz, dziewczyna zerwała z Mario i chłopak się załamał. Musze do niego pojechać.
- Oczywiście, to twój przyjaciel. Dobrze cię rozumiem. - uśmiechnęłam się ale ten uśmiech nie był szczery. Zrobiło mi się jednak smutno bo gdzieś w duszy czułam, że Marco ma mi coś ważnego do powiedzenia.
- Dokończymy rozmowę jutro?
- Jasne, a teraz jedź do Mario. I pozdrów go ode mnie! - zaczęłam kierować się w stronę drzwi ale chłopak mnie wyprzedził
- Nie zapomniałaś o czymś?
- Nie, torebkę i aparat mam.
- A to? - wskazał palcem na swoje usta. Uśmiechnęłam się.
- A no tak, zapomniałam - i pocałowałam chłopaka. Poczułam jak moje nogi robią się z waty. Na szczęście Marco mnie objął bo inaczej upadłabym na ziemię. W końcu musieliśmy się rozstać, ja weszłam do mojego bloku a Marco wsiadł do swojego samochodu.Gdy weszłam do mieszkania, oparłam się o drzwi i zaczęłam się uśmiechać sama do siebie.
- Zuza to ty? - usłyszałam głos Leny. Nic nie odpowiedziałam bo dalej analizowałam wydarzenia sprzed mojego bloku. Po chwili w korytarzu pojawiła się Lena z doniczką w ręce.
- Boże wariatko dlaczego nie odpowiadasz? Przestraszyła się. No i z czego się cieszysz?
- Lena, ja się chyba zakochałam - uśmiech nadal nie schodził z mojej twarzy. Gdy to powiedziałam, na twarzy Leny również pojawiła się radość
- Aaaaaaaa, to cudownie kochania! Tak się cieszę z twojego szczęścia - zaczęłyśmy się śmiać i przytulać - Marco Reus zawładnął twoim sercem?
- Żeby tylko sercem.
- Uuuuu, robi się ciekawie. Zdejmij tą kurtkę i chodź do salonu. Wszystko mi opowiedz, ze szczegółami oczywiście.
- To zrób herbatę, strasznie zmarzłam ale było warto.
Gdy już wygodnie usiadłyśmy na kanapie w salonie, zaczęłam opowiadać wszystko od początku. Lena sporadycznie przerywała moją wypowiedź. Zazwyczaj mówiła: "awwww, słodko" albo "jak ja ci zazdroszczę". Gdy skończyłam mówić, zaczęła się fala komentarzy.
- To jesteście razem?
- No chyba tak
- Jak dorwę tego Goetzego to mu nogi z dupy nanana nie kończę
- Haha, no weź. Nie bądź taka. Dziewczyna z nim zerwała, jest załamany, potrzebuje przyjaciela.
- A ty swojego chłopaka!
- Podzielę się nim z Mariem - zaczęłyśmy się śmiać.
- Ej, czyli Mario jest wolny? Czyli można się zabawić
- Lena głupia jesteś. Przecież ty już z nim kręciłaś...
- No tak ale wtedy był z tą Ann a ja nie pakuje się w związki
- Jaka szlachetna Lena - powiedziałam to zdumiona.
- Spadaj, ci zajęci są zawsze najlepsi...
- Poczekaj jak ja na księcia z bajki.
- Taaaa, prędzej się zestarzeje.
- Ale poznasz prawdziwa miłość
- Dobra, kiedyś może poszukam. Zgłodniałam, idź zrób coś na kolacje
- A ja to co? Twoja służąca? - powiedziałam z ironia.
- A nie?
- Nie leniu, chodź mi pomóc.
- Ok, ok zakochańcu. - w ramach odpowiedzi Lena oberwała ode mnie poduszką w głowę. Resztę wieczoru przesiedziałam z przyjaciółką w domu. Byłam tak zmęczona ale zarazem szczęśliwa, że nie miałam najmniejszej ochoty na jakiekolwiek wyjście z mieszkania. Zadzwoniłam oczywiście do Ewy, aby podzielić się moim szczęściem. Żona piłkarza również ucieszyła się z tej nowiny. Umówiła się jutro na zakupy oraz na kawę. Miałam oczywiście zabrać ze sobą Lenę. Około godziny dwudziestej drugiej poczułam, jak moje oczy same się zamykają. Wzięłam szybki prysznic. Weszłam do sypialni i usłyszałam dźwięk przychodzącego sms`a. Odczytałam i na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech:
Miłych snów najpiękniejsza ;*
Opisałam na wiadomość i położyła się wygodnie na łóżku. Nawet nie wiem kiedy zmorzył mnie sen...


* Oczami Leny*

Tak dawno nie widziałam szczęśliwej Zuzy. Brakowało mi tego. Jej ciągłych żartów, naturalnego śmiechu. Dzięki Reusowi odzyskałam dawną przyjaciółkę. Miłość czyni cuda! Dlatego tak bardzo nie chce jej zamartwiać... ale boję się, że znów dowie się prawdy, tyle że nie ode mnie. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek ją skrzywdził. Jutro z nią szczerze porozmawiam. Muszę jej wszystko powiedzieć o Thomasie...

____________________________________________________________

Nie miałam w ogóle pomysłu na zakończenie rozdziału.... Mam nadzieję, że się Wam podoba i nie jesteście zawiedzione rozdziałem ;) Liczę na szczere opinie! :) Do następnego rozdziału!

Pozdrawiam :*

środa, 24 lipca 2013

Versatile Blogger 2 ;)

Znowu zostałam nominowana do The Versatile Blogger. To wiele dla mnie znaczy ;*
Dziękuję Camilla ;*


Zasady konkursu:

1) Podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu.
2) Pokazać nagrodę The Versatile Blogger u siebie na blogu.
3) Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie.
4) Nominować 15 blogów które na to zasługują.
5) Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.
 Fakty o mnie:

1. Mam na imię Asia. Nie cierpię, gdy mówi się do mnie Joanna
2. Jestem uzależniona od czekolady ;)
3. Mam cudownego bratanka, który jest moim oczkiem w głowie.
4. Uwielbiam swoje przyjaciółki.
5. Lubię czytać kryminały, horrory.
6. Ciągle kłócę się z bratem.
7. Ponad wszystko kocham piłkę! ;D

Blogi nominowane przeze mnie:

http://przezprzypadekzmienilasmojezycie.blogspot.com
http://wielka-milosc-z-czatu.blogspot.com/
http://jameinbrudermarcoreus.blogspot.com/
http://diespannungsteigt.blogspot.com
http://zycie-zdobywa-wartosc-dzieki-milosci.blogspot.co.uk/
http://mr11mg10.blogspot.com/


Miało być 15 blogów, ale większość nominowałam już wcześniej ;)

poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 26

Obudziłam się o dziesiątej. O zgrozo, jak mi się nie chce wstawać. Do pracy mam na piętnastą, więc mogę spokojnie sobie poleżeć. Niestety, nie było mi to dane. Z kuchni dobiegały odgłosy przekładania talerzy i naczyń. Lena kobieto, idź sobie pobiegaj a nie hałasuj z samego rana, pomyślałam. Zeszłam do pomieszczenia w samej bieliźnie. Już miałam wydrzeć się na moją przyjaciółkę ale moim oczom ukazał się Reus, w kuchennym fartuszku.
- Marco, co ty tutaj robisz?
- Nie widzisz? Śniadanie dla ciebie - pokazał szereg śnieżnobiałych zębów. Chłopak zaczął mi się uważnie przyglądać. Jego uśmiech zmienił charakter, zrobił się zalotny. No tak, jestem w samej bieliźnie. Blondyn analizował każdy centymetr mojego ciała. Jego wzrok przeszywał mnie. Uderzyłam go lekko w tył głowy. Chłopak w końcu sie opanował:
- Ała, za co to?
- Za żywota złotko. Co tam masz?
- Omlet z warzywami, sok z pomarańczy a na deser lody truskawkowe.
- Mniam, już mi ślinka cieknie. Zaraz wrócę tylko się ubiorę.
- Po co? Wyglądasz świetnie!
- Marco, kretynie. Idź ochłoń.
- Sam sex, skarbie! - chłopak wykrzyczał za mną gdy zniknęłam na drzwiami. Weszłam do pokoju i podeszłam do szafy. Wzięłam pastelową bluzkę, jeansy i weszłam do łazienki. Po porannej toalecie spięłam włosy w kok i pomaszerowałam do Marco. Zastałam blondyna z takim samym zacieszem na twarzy z jakim go zostawiłam.
- Z czego się cieszysz?
- Od rana mam same ładne widoki. Na jaki film chcesz iść?
- Zdam się na twój gust.
- To może, hmm, RED 2?
- Spoko, możemy pójśc. - uśmiechnęłam się - Powiedz mi, jak się tutaj dostałeś?
- Przez okno w salonie. - powiedział dumny z siebie.
- Co?! Ale jak? Mieszkam na 3 piętrze!
- Pożyczyłem od Mario drabine i oto jestem.
- Po co Mario ma 7-metrową drabinę?
- Wiesz, to jest jego metoda na podryw. Ponoć laski są tak oczarowane jego wejściem, że padają mu do stóp
- A ty chciałeś to na mnie wypróbować?
- Haha, no co ty. Po prostu chciałem ci zrobić śniadanie - chłopak uśmiechnął się najładniej jak potrafił, aż poczułam takie dziwne uczucie w brzuchu. Motylki? Sama nie wiem. Lubie Marco, nawet bardzo ale boję się, że mnie zrani. Ciągle pamiętam słowa Łukasza i Ewy, że Marco jest wielkim podrywaczem. Nie chce być jego kolejną zabawką na noc. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos blondyna:
- Nad czym myślisz?
- A nad niczym, tak jakoś odleciałam - uśmiechnęłam się
- Wiesz co? Mam pomysł jak nazwać dzisiejszy dzień: Dzień z Marco. W każdą środę spędzisz cały dzień ze mną. Co ty na to?
- Wariat jesteś, wiesz? Ale podoba mi się ten pomysł.
- Ale wiesz, cały dzień to 24 godziny na dobę. Nawet będziemy razem spać. - zaśmiałam się
- Marco, ty tylko o jednym myślisz
- O tobie? Tak wiem, ale nic na to nie poradzę. - zarumieniłam się. I znowu. To dziwne uczucie w brzuchu. Gdy tylko jestem z Marco w jednym pokoju, moje zmysły wariują. W powietrzu unoszą się jego cudowne perfumy, które są dla mnie jak narkotyk. Gdy tylko patrzy na mnie, czuję się najszczęśliwszą dziewczyna na świecie. Jego głos działa na mnie kojąco, jego chrypka dodaje mu uroku. W jego brązowe oczy mogłabym wpatrywać się bez końca. Powiem tylko tyle, zwariowałam.
- Znowu odleciałaś.
- Słucham?
- Znowu się zamyśliłaś. - chłopak uśmiechnął się.
- Przepraszam Marco. Idziemy na spacer?
- Jasne. Skoczymy tylko do mnie po rzeczy na trening?
- Okey. - poszłam do pokoju po torebkę i aparat i byłam gotowa do wyjścia. Pojechaliśmy do domu blondyna. Marco poszedł po torbę a ja zostałam w samochodzie. Czekałam może 10 minut i pojawił się uśmiechnięty chłopak z potrzebnym do treningu sprzętem:
- Jedziemy? - zapytał a ja odpowiedziałam skinięciem głowy. Po chwili byliśmy w centrum Dortmundu i przechadzaliśmy się po jednej z najstarszysz ulic miasta. Cały czas rozmawialiśmy i żartowaliśmy. Uśmiech nie schodził z naszych twarz. Gdy spacerowaliśmy, podeszła do nas starsza kobieta z wnuczkiem. Poprosiła o autograf i zdjęcie dla chłopczyka. Lukas, bo tak miał na imię chłopiec, był wielkim fanem Borussi. Marco nie miał serca mu odmówić. Po chwili chłopczyk poszedł uradowany do babci. Kobieta jeszcze raz podziękowała i na pożegnanie powiedziała, że ładna z nas para. Po tych słowach poczułam, jak na mojej twarzy robią się rumieńce. Nie uszło to uwadze Marco:
- Też to ciągle mówię mojej dziewczynie. - rzekł a ja wybuchłam śmiechem. Pożegnaliśmy kobietę z dzieckiem i pomaszerowaliśmy dalej. Po drodze na stadion wstąpiliśmy do kawiarni. Mróz dał się nam we znaki. Zamówiliśmy dwie gorące czekolady i wróciliśmy do rozmowy. Równo o 14:30 weszliśmy na stadion. Ja poszłam do swojego gabinetu a Marco do szatni. Zabrałam sprzęt i poszłam na murawę. Kloop rozmawiał z piłkarzami przed nadchodzącym meczem Bundesligi. Było to ostatnie spotkanie przed świętami. Borussia zajmuje oczywiście pierwsze miejsce w tabeli, ale tuż za nią jest Bayern Monachium ze stratą jednego punktu. Dlatego Kloop motywował piłkarzy, aby na meczu skoncentrowali się w 100% i zdobyli 3 punkty. Po przemowie, która zajęła trenerowi dłuższą chwilę piłkarze rozpoczęli rozgrzewkę. Później były ćwiczenia z piłkami a na sam koniec tradycyjnie mecz. Oczywiście, drużyna Marco wygrała. Trening skończył się o 17:30. Piłkarze pomaszerowali w swoją a ja w swoją stronę. Weszłam do gabinetu, podłączyłam aparat do laptopa i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Muszę przyznać, że są naprawdę dobre. Nie zdążyłam wygodnie usiąść a usłyszałam pukanie do drzwi:
- Jedziemy?
- Juz jesteś gotowy?
- No baa, nie mogę pozwolić żeby taka piękna dziewczyna na mnie czekała, bo jeszcze mi ucieknie. - kolejny raz poczułam, jak się rumienię.
- Już idę, daj mi pięć minut.
- Oczywiście. - chłopak uśmiechnął się na co ja odpowiedziałam również uśmiechem. Po chwili kierowaliśmy się do wyjścia ze stadionu. Przy samochodzie chłopak otworzył przede mną drzwi. Dojechaliśmy pod kino po 10 minutach gdyż na nasze szczęście nie było korków. Kupiliśmy duży popcorn i dwie cole i ruszyliśmy na nasze miejsca. Marco nie byłby sobą, gdyby nie objął mnie podczas oglądania. Oklepany sposób na podryw ale mimo wszystko zrobiło mi się miło. Oparłam głowę o ramię chłopaka i dalej oglądałam film. Seans skończył się po 2 godzinach. Film okazał się być nawet fajny, ale cała moją uwagę skupiał blondyn. Po dzisiejszym spacerze byłam zmęczona i poprosiłam chłopaka, aby mnie odwiózł. Po twarzy Marco również wywnioskowałam, że jest zmęczony po treningu. W milczeniu dotarliśmy przed mój blok. Marco oczywiście otworzył przede mną drzwi i podał rękę gdy wysiadałam:
- Jaki gentleman.
- Dzięki, staram się.
- Marco, dzisiejszy dzień był cudowny. Bardzo ci dziękuję.
- Mam nadzieję, że nie ostatni.
- No coś ty? A dzień z Marco. W każdą środę, pamiętam - uśmiechnęłam się - To cześć - ucałowałam chłopaka w policzek na pożegnanie. Zaczęłam kierować się w stronę wejścia do bloku, kiedy usłyszałam głos blondyna:
- Zuza, zaczekaj - odwróciłam się a chłopak stał zaraz przede mną. Nasze ciała stykały się. Jego ręce powędrowały na moje biodra. Poczułam jego oddech na moich ustach. Jego twarz zaczęła coraz bardziej zbliżać się do mojej. Musnął delikatnie moje wargi. Byłam spragniona jego pocałunku, że nie czekałam na jego kolejny ruch tylko sama go pocałowałam. Chłopak nie spodziewał się inicjatywy z mojej strony ale po chwili odwzajemnił mój pocałunek. Poczułam, że cały świat się zatrzymał. Najważniejszy był Marco. Nic nie mogło zepsuć tej chwili. Z casem nasze pocałunki stały się namiętniejsze. Byliśmy jak para rozdzielonych kochanków, a teraz w końcu odnaleźliśmy siebie. Żadne z nas nie chciało przerywać, tak bardzo tego pragnęłam. W końcu do władzy doszedł głos rozsądku. Oderwałam się od ust Marco. Chłopak nie chciał jeszcze przerywać. Przyciągnął mnie do siebie i znowu złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Bawiłam się włosami blondyna. Straciłam poczucie czas, czułam się wspaniale. Każde z nas cieszyło się obecnością drugiej osoby. Zatraciłam się w obłędnie pięknych oczach Marco. Z transu wyrwał mnie głos chłopaka:
- Zuza, muszę ci coś powiedzieć...

_________________________________________________________

Ta dammm :) Jestem zadowolona z powyższych wypocin xD Wczoraj wieczorem naszła mnie wena na napisanie tego rozdziału. Mam nadzieję, że się podoba. Licze na szczerą opinię w komentarzach! :) Bardzo dziękuję za ponad 4000 wyświetleń! <3
W końcu Marco jest z Zuzą, ale czy na długo? ;p Nie wiem jeszcze, ile będzie do końca rozdziałów. Planuję dokończenie tej historii ale na nowym blogu... Zobaczę jeszcze :)

Pozdrawiam Was gorąco! :**

sobota, 20 lipca 2013

Versatile Blogger

Zostałam nominowana do Versatile Blogger przez WildChild, bardzo Ci dziękuje :)


 
Zasady konkursu:


1) Podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu.

2) Pokazać nagrodę The Versatile Blogger u siebie na blogu.

3) Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie.

4) Nominować 15 blogów które na to zasługują.

5) Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.
Fakty o mnie:
1. Mam na imię Asia.
2. Urodziłam się 31 grudnia.
3. Mam 17 lat.
4. Gdy jest pełnia, lunatykuję.
5. Jestem nieśmiała, nawet bardzo.
6. Mam dwóch starszych braci.
7. Chciałabym pojechać na mecz BVB i spotkać Marco Reusa.

Blogi nominowane przeze mnie:

http://jessica-marco-story.blogspot.com/
http://nienawidzackochamcie.blogspot.com
http://tam-czeka-ich-wiecznosc.blogspot.com
http://football-i-inne-imaginy.blogspot.com
http://wygraliciktorzyniezwatpili.blogspot.com
http://mowszeptemjeslimowiszomilosci.blogspot.com

http://bvblovestoryyyy.blogspot.com
http://czas-na-prawdziwych-bohaterow.blogspot.com 
http://life-is-sometimes-cruel.blogspot.com/
http://thiswonderfulworld0.blogspot.com

http://juz-nigdy.blogspot.com/
http://rozabezkolcow-bvb.blogspot.com/
http://zlaczyla-nas-pilka.blogspot.com/
http://marco-zuzanna.blogspot.com/
http://co-los-ze-soba-przyniesie.blogspot.com/

czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 25

Moim oczom ukazał się Thomas. Rozłożył się na kanapie i oglądał telewizję. Gdy go zobaczyłam, po moim dzisiejszym koszmarze, miałam ochotę wybiec z krzykiem z mieszkania. Na szczęście, w porę się opamiętałam. W końcu zorientował się, że nie jest sam. Wstał i z uśmiechem na twarzy podszedł do mnie. W między czasie zapiął guzik od swojej marynarki. Sztywniak, pomyślałam. Śmieje się jak głupi do sera. Najchętniej zdałabym mu ten głupi uśmieszek z twarzy.
- Co tutaj robisz? - powiedziałam wprost.
- Jakie miłe przywitanie. - odparł dalej uśmiechają się.
- A na co liczyłeś? Przyjęcie powitalne i fanfary na twoją cześć? - powiedziałam z ironią.
- Liczyłem chociażby na zwykłe "cześć" i uśmiech a może i nawet na całus w policzek.
- Nadzieja matką głupich.
- Zadziorna, lubię takie.
- Udam, że nie słyszałam tego. Dalej nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Co tutaj robisz?
- Lena dała mi klucze i powiedziała, żebym zaczekał na nią tutaj.
- Że co? Z resztą, nie ważne. Nie mam sił na jakąkolwiek rozmowę. Czuj się jak u siebie. W lodówce są napoje, jakbyś zgłodniał w szafce nad mikrofalówką są jakieś przekąski. Bierz co chcesz. - powiedziałam i zaczęłam kierować się w stronę swojej sypialni. Thomas złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął mnie do siebie. Jedna ręką obejmował mnie w pasie a drugą wciąż mocno trzymał mnie za nadgarstek. Nasze ciała stykały się. Poczułam jego perfumy, które były bardzo mocno. Moje zmysły zaczęły wariować. Jego twarz zaczęła niebezpiecznie zbliżać się do mojej. Jeszcze chwila i mnie pocałuje. Na jego twarzy był 3-dniowy zarost, który dodawał mu uroku. Cholera, Zuza! To jest twój wróg numer jeden! Ogarnij się kobieto. Po tym co opowiedziała mi Lena, na słowo "Thomas" przechodziły po mnie dreszcze. Mój oddech zrobił się szybszy. Bałam się jego kolejnego ruchu.
- Na serio mogę wziąć wszystko? Nawet ciebie? - na jego twarzy pojawił się ten sam łobuzerski uśmieszek co u Reusa.
- Źle mnie zrozumiałeś. Możesz wziąć wszystko oprócz MNIE - ostatnie słowo zaakcentowałam a na twarzy faceta pojawił się tym razem chytry uśmiech.
- Szkoda, ale jeszcze będziesz moja.
- Hah, marzenia koleś. - zaśmiałam się, nie traktowałam tych słów poważnie. Taki facet to nie mój typ. Może próbować, ale ja już znalazłam księcia z bajki. Weszłam do pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko. Byłam padnięta. Zerknęłam na telefon: "5 nieodebranych połączeń od Marco Reus" Szlag, zapomniałam, że mam wyciszony telefon. Marco chciał ze mną porozmawiać ale ja od razu po treningu wróciłam do domu. Zadzwonię do niego. Po 1 sygnale usłyszałam zdenerwowany głos blondyna:
- Boże Zuza. dlaczego nie odbierałaś telefonu?! Już miałem dzwonić na policje!
- Miałam wyciszony telefon. Dla twojej wiadomości jestem cała i zdrowa.
- Do czasu, gdy cię spotkam to ci skórę przetrzepię.
- Za co? - powiedziałam z grymasem jak małe dziecko.
- Za nieodbieranie telefonów ode mnie.
- Oj tam, oj tam. - szybko zmieniłam temat - O czym chciałeś porozmawiać?
- No wiesz o czym. Cały dzień chodziłaś smutna, nie tylko ja to zauważyłem.
- A jak myślisz?
- No fakt, głupie pytanie. Zapomnij. Co robisz?
- Ukrywam się przed znajomym Leny w pokoju.
- Co to za facet? Tylko nie mów, że to ten goguś Thomas.
- Bingo.
- Ale dlaczego się ukrywasz?
- Aaaa, mała różnica poglądów do tego doprowadziła. - wiem, głupie kłamstwo.
- Mam być zazdrosny? - chłopak spoważniał.
- Marco, nie masz o co. On jest niegroźny, uwierz mi.
- No trudno, muszę ci wierzyć na słowo. Ale jak go spotkam to się z nim rozprawię.
- Ooooo, groźny pan Reus. Nowość.
- Bardzo śmieszne wiesz? Ja o ciebie dbam a ty mnie jeszcze wyśmiewasz - chłopak udawał obrażanego - Chyba się rzucę z mostu skoro mnie nie lubisz - zagroził, oczywiście na żarty.
- Oj Marco, kochamy ty mój. Jesteś niezastąpiony. To miło, że się o mnie troszczysz ale przypominam, potrafię się obronić.
- A jak jakiś napalony facet rzuci się na ciebie to co zrobisz?
- Po pierwsze, nie ma takiej opcji, po drugie, taka sytuacja dotyczy raczej ciebie.
- No wiesz, na mnie nie lecą faceci tylko płeć piękna.
- A kibice?
- Kibice mnie kochają.
- Głupi jesteś i tyle w tym temacie. - zażartowałam.
- Dobra, zmiana tematu. Co powiesz na wypad do kina? Jutro po treningu?
- Kusząca propozycja. Muszę tylko sprawdzić czy mam wolny termin w grafiku.
- Haha, bardzo śmieszne.
- Och, na twoje szczęście mogę się z tobą spotkać.
- Yeah, jestem najszczęśliwszym facetem na Ziemi!
- Głupek z ciebie.
- Wiem, ale za to mnie lubisz. Za to i za urok osobisty.
- Nie zapominaj o wrodzonej skromności.
- Baaa, cały ja. - zaczęliśmy się śmiać. Rozmowa z Marco bardzo mi pomogła. Zapomniałam o wszystkich problemach, zrelaksowałam się. Po godzinie rozmowy i żartach z blondynem zgłodniałam. Zeszłam do kuchni i zaczęłam szykować kolacje. Thomas wciąż siedział w salonie. Po chwili do mieszkania weszła Lena. Przywitała się z facetem i zaczęła rozmawiać z nim. Kłócili się. Zrozumiałam tylko tyle, że ma ją zostawić w spokoju. Ale kogo? Później też mówili o tej dziewczynie. Ona nigdy nie będzie z tobą, nigdy jej nie zdobędziesz. Kłócili się przez dobre 10 minut, a ja siedziałam w kuchni jak na szpilkach. Nie wiedziałam, co o tym myśleć. W końcu wyszli i zostawili mnie bijącą się z myślami. Straciłam apetyt i wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i myślałam. "Zostaw ją w spokoju, nigdy z nią nie będziesz...". Cały czas się zastanawiałam, o kim mówili. I znowu mam zepsuty humor. Miałam dość wrażeń jak na jeden dzień. Ułożyłam się wygodnie i zasnęłam.

______________________________________________________________


Hej ;) Mam nadzieję, że podoba Wam się rozdział. Mi osobiście nie przypadł do gustu. Pisałam go prawie 2 dni, może to dlatego. Zachęcam do komentowania, Wasza opinia pomaga mi w pisaniu ;*

Gorąco pozdrawiam ;*

poniedziałek, 15 lipca 2013

Liebster Award

„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Zostałam nominowana przez anita11996. Bardzo dziękuje za to wyróżnienie! :*


Pytania:



1. Jak masz na imię?
Asia ;)
2. Co cię natchnęło do pisania?
Zaczęłam przeglądać blogi innych osób i pomyślałam, że sama spróbuje swoich sił.
3. Ronaldo vs. Messi. Który twoim zdaniem jest lepszy i dlaczego?
Pod względem umiejętności piłkarskich lepszy jest Ronaldo. Jest szybki, ma mocny strzał, bierze udział w tworzeniu akcji a nie czeka na podanie i pakuje piłkę do siatki. Jednak nie przepadam za nim, zdecydowanie wolę Messiego.
4. Najlepszy polski piłkarz?
Hmmm, Robert Lewandowski, Wojciech Szczęsny i Łukasz Piszczek.
5. Ulubiona drużyna z Ekstraklasy?
Wisła Kraków ;)
6. Czy myślisz że w tym sezonie polskie drużyny osiągną coś w europejskich pucharach np. LM i LE.
Serce mówi, że tak a rozum, że nie. ;p
7. Kim chciałabyś zostać w przyszłości?
Chciałabym zostać piłkarką, ale to raczej niemożliwe :)
8. Czy masz zwierzaka w domu?
Psa
9. Czytasz mojego bloga?
Oczywiście, że tak. Jest cudowny! <3
10. Jakie jest twoje największe marzenie?
Pojechać do Dortmundu i zobaczyć na żywo BVB w akcji. :)
11. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Lubię grać w piłkę nożną a ostatnio zaczęłam grać w tenisa. Lubię słuchać muzyki i spotykać się z przyjaciółkami.


Moje nominacje:

http://jessica-marco-story.blogspot.com/
http://nienawidzackochamcie.blogspot.com
http://tam-czeka-ich-wiecznosc.blogspot.com 
http://thiswonderfulworld0.blogspot.com

Pytania do Was:

1. Jak masz na imię?
2. Ile masz lat?
3. Masz rodzeństwo?
4. Największe marzenie.
5. Jaki jest twój charakter?
6. Kim chciałabyś zostać w przyszłości?
7. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga?
8. Ulubiony piłkarz
9. Ulubiona drużyna.
10. Jakie masz zainteresowania?
11. Czy czytasz mojego bloga? Jeśli tak to co o nim sądzisz.

niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 24



            Przede mną rozciągała się ciemność. Nie wiedziałam gdzie jestem. Czułam niepokój, strach. Próbowałam się wydostać. Szłam przed siebie wymachując rękami, chciałam znaleźć jakąś ścianę, cokolwiek aby chociaż na chwilę móc podeprzeć się. Byłam zmęczona, nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Zobaczyłam w oddali małe światło. Jakiś głos wewnątrz mnie kazał mi tam pójść. Posłuchałam go. Szłam i szłam. Zamiast zbliżyć się do światła, czułam, że ono oddala się ode mnie. Zdenerwowałam się. Rozległ się głos: „ Nie uciekniesz ode mnie.” Złość zamieniła się w strach. Przerażona zaczęłam biec przed siebie. Serce miałam w gardle, w uszach zaczęło mi dzwonić. Cały czas słyszałam diaboliczny śmiech mężczyzny, ale jego samego nie widziałam. W końcu upadłam, moje nogi nie miały więcej sił na dalszy wysiłek. Czułam się bezsilna. Jeszcze raz popatrzyłam w stronę światła, wyciągnęłam w jego kierunku rękę. Zgasło. Śmiech ustał. Czułam, że to cisza przed burzą, że to jeszcze nie jest koniec. Poczułam czyjś oddech na moim policzku. Usłyszałam szept: „Nie bój się, nie skrzywdzę cię” i ten sam śmiech, który niedawno przyprawiał mnie o zawał serca. Zerwałam się z ziemi i znowu zaczęłam biec. Poczułam, że moje nogi odżyły na nowo. Niestety, to nie trwało długo. Nogi znowu przegrały walkę ze zmęczeniem i bezwładnie opadły na ziemię razem z resztą ciała. Usłyszałam kroki w oddali. Po moich policzkach popłynęły dwie gorzkie łzy. Wiedziałam, że to już mój koniec. Znowu ten śmiech. Popłakałam się. Nagle zapaliła się lampa. Leżałam na brudnym materacu, w małym pokoju. Nade mną stał mężczyzna. Śmiał się. Nie widziałam jego twarzy. Pochylił się. Teraz dopiero wiedziałam, kim jest mój oprawca. To Thomas.
- Zostaw mnie! – krzyczałam najgłośniej jak potrafiłam – Ratunku, pomocy!
- Nigdzie się nie wybieram cukiereczku, tak jak ty – zaśmiał się podle. Usiadł okrakiem na mnie. Jego ręce zaczęły wędrować po moim ciele.
- Nie dotykaj mnie, słyszysz?!
- Oj nie denerwuj się, koteczku. Będzie fajnie. – Zaczął zdzierać ze mnie ubrania. Próbowałam mu przeszkodzić, ale na próżno. Mężczyzna był dwa razy silniejszy ode mnie i bez problemów skrępował moje ręce. Zostałam w samej bieliźnie. Zalałam się łzami. Widziałam po jego twarzy, że bawi go mój widok. Pochylił się nade mną i wyszeptał: „Jeszcze będziesz błagać o więcej”. Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że może mnie wykorzystać. Szarpałam się, krzyczałam ale mężczyzna pozostał nieugięty. Poczułam jego usta na moich…

Usiadłam przerażona na swoim łóżku. To był tylko sen. Jestem w swojej sypiali, w swoim łóżku, w Dortmundzie, próbowałam uspokoić się w myślach. Na moim czole pojawiły się kropelki potu. Spojrzałam na zegarek: 4:37. Nie usnę, nie po takim koszmarze! Zeszłam do kuchni i postawiłam czajnik z wodą. Po chwili wyda zagotowała się i zaparzyłam sobie melisę na uspokojenie. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Próbowałam zająć się czymś, aby nie wracać myślami do powodu mojej pobudki. Skakałam po kanałach, oglądałam bezsensowne seriale. W końcu obudziła się Lena i dołączyła do mnie.
- Hej, czemu ty nie śpisz? Jest dopiero – spojrzała na zegar wiszący w korytarzu – ósma rano.
- Jakoś nie mogłam spać. – skłamałam, po prostu nie chciałam mówić jej prawdy aby bardziej jej nie dołować.
- Ok, niech ci będzie. Uwierzyłam ci. A teraz chodź mośku zrobić śniadanie. – rzuciła we mnie poduszką, która stanowiła ozdobę sofy. Czułam się cały czas nieobecna. Lena próbowała mnie jeszcze wypytać o cokolwiek, ale ja skutecznie spławiałam ją. W końcu poddała się i poszła do „pracy”. Na samą myśl o tym robi mi się niedobrze. Wciąż nie mogę się z tym pogodzić. W końcu sama musiałam wrócić na ziemię i zacząć się szykować do pracy. Wybrałam klasyczny
zestaw, a do tego jeszcze kurtkę i byłam gotowa do wyjścia

 ****************

Pogoda mieszkańców Dortmundu nie rozpieszczała. Termometr wskazywał z ledwością 5 stopni Celsjusza a do tego od kilku dni padał deszcz. Myślałam, że chociaż tutaj w połowie grudnia będzie śnieg. Niestety, zapowiadają się kolejne święta z brzydką pogodą. Miasto powoli opanowywał świąteczny nastrój. W witrynach sklepów widniały ozdoby świąteczne, wszędzie rozwieszone były plakaty o promocjach przedświątecznych, a do centrum miasta przywieziona została wielka, 5-metrowa choinka, która miała cieszyć oczy mieszkańców przez całe święta. Szczerze, nie lubię tego okresu. Wielkie kolejki w sklepach, szukanie odpowiedniego prezentu dla mamy, brata, wkurzające piosenki w centrach handlowych. Niestety, będę musiała to jakoś przeboleć i w końcu wyruszyć na zakupy. Dotarłam pod stadion. Szybko przeszłam korytarzami  i dotarłam do mojego gabinetu. Zabrałam sprzęt i ruszyłam w stronę murawy. Piłkarze rozgrzewali się do treningu. Musiałam wymusić uśmiech na mojej twarzy, co było bardzo trudne. Najwyraźniej nie wyszło mi to za dobrze, bo od razu się zorientowali, że coś mnie gryzie. Na szczęście w porę przyszedł Klopp i uratował mnie. Po skończonym treningu od razu ruszyłam w stronę domu. Nie miałam najmniejszej ochoty na jakąkolwiek rozmowę, nawet z Marco. Po godzinie podróży autobusem dotarłam do mieszkania. Otworzyłam drzwi i od razu udałam się do salonu. Od progu usłyszałam dźwięk pochodzący z telewizora. Byłam przekonana że to Lena, niestety myliłam się…


______________________________________________________________

No to mamy 24 ;) Nie sądziłam, że zdołam tyle napisać ;p
Rozdział zostawiam do waszej oceny ;)

Pozdrawiam ;**

środa, 10 lipca 2013

Rozdział 23



            Obudziłam się tak jak usnęłam. Marco już nie spał tylko bawił się moimi włosami. Wiedziałam, że będę musiała mu wszystko opowiedzieć. Nie chciałam, żeby źle myślał o Lenie. W końcu zorientował się, że już nie śpię. Uśmiechnął się do mnie najładniej jak potrafił:
- Dzień dobry, śpioszku. Wygodnie się spało? – zapytał zatroskany.
- Hej. A nie mogę narzekać, wygodne masz ramię. – zażartowałam – Matko, ubrudziłam ci bluzkę tuszem. Wybacz.
- To jest nic. Ważne jest, dlaczego płakałaś. Powiesz mi? Czekaj. Musisz mi powiedzieć. – zaśmiałam się.
- Ok, ale błagam cię. Nie możesz zmienić nastawienia co do niej. Obiecujesz?
- Obiecuje, z ręką na sercu. – chłopak wykonał gest.
- No to tak… - opowiedziałam mu wszystko, jak poznałam tego całego Thomasa aż do wczorajszych wydarzeń. Marco cierpliwie słuchał. W końcu zaczął komentować:
- Nie mogę uwierzyć, że Lena jest, no wiesz.
- Obiecałeś, że nie zmienisz nastawienia do niej. Pamiętasz?
- No tak ale to była zanim mi opowiedziałaś…
- Obiecałeś!
- No dobrze, dalej będę ją lubił chociaż ciężko będzie.
- Dziękuję – ucałowałam go w policzek. – Wiesz, ja po części czuje się winna.
- Co ty wygadujesz?
- Nie rozmawiałam z nią zbyt często, opuściłam ją a ona potrzebowała mojej pomocy.
- Miałaś swoje problemy, nie możesz się winić!
- Może masz racje.
- Na pewno mam. Teraz powinnaś pomóc jej zakończyć to.
- Musze pojechać do Piszczków.
- Po co?
- Oni znali Lenę, może o tym wiedzieli.
- Teraz o siódmej? Na pewno jeszcze śpią.
- To co proponujesz?
- Zjedzmy śniadanie, doprowadźmy się do porządku. Nie chce mówić, że źle wyglądasz ale trochę makijaż ci się popsuł. – zażartował chłopak.
- Boże, ja pewnie wyglądam jak strach na wróble.
- Bardzo sexowny! – powiedział ze swoim łobuzerskim uśmieszkiem.
- Marco, weź się ogarnij! – zaczęłam się śmiać.
- No co, ja nigdy nie kłamie.
- Tiaaaa, daruj sobie to gadanie tylko idź zrobić śniadanie.
- Muszę kochanie?
- Tak misiaczku – poszłam do łazienki. Chciałam wziąć szybki prysznic, jednak zajął mi on 30 minut. Miałam dużo czasu, żeby wszystko przemyśleć. Postanowiłam pogadać szczerze z Leną. Wysłuchać, dlaczego to robi. Gdy zeszłam z powrotem do kuchni, blondyn śpiewał podczas przygotowywania posiłku.
- Buuu, strasznie fałszujesz.
- Nie znasz się, to sama spróbuj.
- Haha, lepiej nie bo ogłuchniesz.
- No to nie krytykuj mnie. Ale szczerze: aż tak źle?
- Szczerze? Zmarli przewracają się w grobach.
- To może ja faktycznie zamilknę – chłopak udawał smutnego.
- Ej, nie smutaj się. – ucałowałam go w policzek.
- Od razu poprawiłaś mi humor. – uśmiechnął się szeroko – Śniadanie gotowe.
Usiedliśmy przy wielkim stole. Po skończonym posiłku włożyliśmy naczynia do zmywarki i jak wcześniej zaplanowaliśmy, wyruszyliśmy w stronę domu Piszczków. Dowiedziałam się, że mieszkają na jednym osiedlu, zaledwie 10 minut od domu Marco. Dopiero teraz zobaczyłam dom blondyna od zewnątrz. Mieszkał w ogromnej, białej willi. Była zbudowana w nowoczesnym stylu. Za domem znajdował się ogromny basen oraz równie imponujący ogród. Było tam wiele drzew, krzewów. Aż ciężko było uwierzyć, że Marco sam oto dba
. Po krótkiej przechadzce dotarliśmy pod dom piłkarza. Drzwi otworzyła Ewa, która z uśmiechem na twarzy zaprosiła nas do salonu. Od razu przeszłam do sedna sprawy:
- Czy wiedzieliście, czym zajmuje się Lena?
- Wiedzieliśmy. Nawet próbowaliśmy jej pomóc wyjść z tego, ale bezskutecznie.
- Dlaczego mi nie powiedzieliście? – zapytałam z wyrzutem.
- Chcieliśmy, ale Lena się uparła, że w odpowiednim czasie o wszystkim sama ci powie.
- Nie mogę w to uwierzyć.
- Skoro teraz wiesz, to możesz jej pomóc. – zaproponowała Ewa.
- Wiem, ale skoro nie chciała pomocy od was to czy przyjmie ją ode mnie?
- Musisz spróbować. Pomożemy ci. To też nasza przyjaciółka, zrobimy wszystko co w naszej mocy żeby jej pomóc.
- Muszę wracać do domu i z nią pogadać. Posprzeczałyśmy się.
- Dobrze. Ale zadzwoń do nas jak już sobie wszystko wyjaśnicie.
- Okay, zadzwonię.

  **************

Wyruszyłam z blondynem prosto do mojego mieszkania. Nie chciałam więcej tracić czasu. Na szczęście Marco to zrozumiał. Teraz dopiero zrozumiałam, jak ważną osobą jest w moim życiu. Gdy nie on, załamałabym się i pewnie wróciłabym do Polski. Dotarliśmy w końcu pod mój blok. Pożegnałam się Marco całusem w policzek i szybko pomaszerowałam do drzwi. Przed wejściem do mieszkania wzięłam głęboki wdech. Po przekroczeniu progu nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Zapłakana Lena, w rozciągniętych dresach siedziała na kanapie i zajadała się kolejnym pudełkiem lodów. Wokół niej znajdowały się tony zużytych chusteczek oraz butelki po winie. Na mój widok jak oparzona wstała z sofy i pobiegła w moją stronę:
- Zuza, ja chciałam… - nie pozwoliłam jej dokończyć, w myślach miałam już ułożony monolog na jej temat.
- Najpierw posłuchaj mnie: po pierwsze, nie mogę zrozumieć dlaczego to robisz. Mam nadzieję, ze mi to wszystko wytłumaczysz. Po drugie, jak możesz nie szanować swojego ciała. Nie czujesz obrzydzenia, gdy obcy faceci dotykają cię?! – widziałam jak na twarzy Leny pokazuje się zażenowanie, wstyd i smutek. Na ten widok łzy same napływały mi się do oczu. Moja przyjaciółka słuchając mnie popłakała się. Było mi jej żal, ale wiedziałam, że moje słowa dotarły do niej. – Po trzecie… - tutaj mój głos się załamał – Jesteś moją przyjaciółką, jesteś dla mnie jak siostra i choćbyś zabiła człowieka, ja nigdy nie odwrócę się od ciebie. Pomogę ci z tym skończyć. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i nie pozwolę, żebyś w ten sposób zarabiała na swoje życie. Rozumiemy się?
- Zuza, ja.. Przepraszam – obie rozpłakałyśmy się na dobre.
- Nie przepraszaj tylko przytul mnie! – dziewczyna lekko się uśmiechnęła i wykonała moją prośbę. Trwałyśmy w uścisku chwile, ale dla mnie to była wieczność. Nigdy, ale to nigdy się nie pokłóciłyśmy. To była dla nas nowość. W końcu opanowałyśmy się i zaczęłyśmy rozmawiać. To znaczy, Lena mówiła a ja jej słuchałam:
- Gdy tutaj przyjechałam, miałam załatwioną pracę i mieszkanie. Ale mój szef okazał się być dupkiem, i przystawiał się do mnie. Wygarnęłam mu a on za to mnie zwolnił. Byłam zrozpaczona, nie mogłam poprosić o pieniądze rodzinę, bo dowiedzieliby się gdzie mieszkam. Pewnego dnia zaczepił mnie na ulicy pewien facet. Powiedział, że szuka nowych dziewczyn do towarzystwa i że się nadaję. Dał mi swój numer i dodał, że nie pożałuję tej decyzji. Szukałam pracy, naprawdę. Ale wszędzie gdzie tylko zaszłam, mówili, że już jest zajęte stanowisko albo że jestem za młoda i nie mam doświadczenia. Po 2 tygodniach zadzwoniłam do tego kolesia. Spotkałam się i umówiłam. Opowiedział mi na czym będzie polegała moja praca. Byłam zaszokowana. Miałam być dziewczyną do towarzystwa. Polegało to na tym, że dzwonił klient i zabierał nas na jakieś bankiety, uroczystości. Dla opinii publicznej byłyśmy tylko mądrymi kobietami które dotrzymywały towarzystwa osobą z wyższych sfer. Nikt nie przypuszczał, że byłyśmy z agencji. A sex? Niekiedy tak, niekiedy nie. Zdarzało się, że mężczyzna potrzebował tylko pięknej kobiety u boku, nic więcej. Z niektórymi potrafiłam przegadać całą noc.
- A ten Thomas?
- Thomas? On należy do tej drugiej grupy. Na początku byłam nim zauroczona, liczyłam, że pomoże mi się stamtąd wydostać. Ale on dał mi jasno do zrozumienia, że chce tylko sex`u oraz mojego towarzystwa podczas różnych imprez.
- Ja.. to jest okropne. Jak mogłaś to znosić?
- To było moje źródło utrzymania, nie miałam wyjścia. Po miesiącu przyzwyczaiłam się do tego i mogłam spojrzeć na swoje odbicie w lustrze.
- Dlaczego nie wróciłaś do Polski?
- Do kogo? Do wiecznie kontrolujący rodziców?! Miałam ich dość, chcieli zrobić ze mnie panią doktor. Decydowali o wszystkim w moim życiu! Nie mogłam tak dłużej wytrzymać! – Lena rozpłakał się.
- Ciiii, maleńka. Już wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Skończysz z tym.
- Ale… ja nie mogę…
- Dlaczego?!
- Jeśli od nich odejdę, zemszczą się. Niewykluczone, że zabiją mnie. – zamurowało mnie. Miałam nadzieję, że jej pomogę ale okazało się, że jestem bezradna. Zachciało mi się płakać. Smutek przepełnił całe moje ciało. Poczułam się taka mała, bezsilna.

 **************

Rozmawiałam jeszcze długi czas z Leną. Na reszcie wszystko sobie wytłumaczyłyśmy. Ja obiecałam, że jakoś będę tolerować jej pracę a ona, że nie będzie przyprowadzać facetów do domu. Przygotowałyśmy obiad i szybko go skonsumowałyśmy. Aby umilić sobie resztę dnia, wybrałyśmy się do kina. Dawno nigdzie nie wychodziłyśmy razem. Dzisiaj nadarzyła się dobra okazja. Po skończonym seansie poszłyśmy na pizzę. Wróciłyśmy do domu około godziny 22, zmęczone wydarzeniami z dzisiejszego dnia. Każda poszła prosto do swojej sypialni. Wzięłam szybki prysznic i przed snem weszłam na Facebook`a. Po 10 minutach przeglądania momentami bezsensownych wpisów położyłam się spać. Nawet nie wiem, kiedy zmorzył mnie sen…

______________________________________________________________

Mam nadzieję, że się podoba ;) Jak mijają Wam wakacje? :) U mnie straszne nudy ;p
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Pozdrawiam ;*