środa, 10 lipca 2013

Rozdział 23



            Obudziłam się tak jak usnęłam. Marco już nie spał tylko bawił się moimi włosami. Wiedziałam, że będę musiała mu wszystko opowiedzieć. Nie chciałam, żeby źle myślał o Lenie. W końcu zorientował się, że już nie śpię. Uśmiechnął się do mnie najładniej jak potrafił:
- Dzień dobry, śpioszku. Wygodnie się spało? – zapytał zatroskany.
- Hej. A nie mogę narzekać, wygodne masz ramię. – zażartowałam – Matko, ubrudziłam ci bluzkę tuszem. Wybacz.
- To jest nic. Ważne jest, dlaczego płakałaś. Powiesz mi? Czekaj. Musisz mi powiedzieć. – zaśmiałam się.
- Ok, ale błagam cię. Nie możesz zmienić nastawienia co do niej. Obiecujesz?
- Obiecuje, z ręką na sercu. – chłopak wykonał gest.
- No to tak… - opowiedziałam mu wszystko, jak poznałam tego całego Thomasa aż do wczorajszych wydarzeń. Marco cierpliwie słuchał. W końcu zaczął komentować:
- Nie mogę uwierzyć, że Lena jest, no wiesz.
- Obiecałeś, że nie zmienisz nastawienia do niej. Pamiętasz?
- No tak ale to była zanim mi opowiedziałaś…
- Obiecałeś!
- No dobrze, dalej będę ją lubił chociaż ciężko będzie.
- Dziękuję – ucałowałam go w policzek. – Wiesz, ja po części czuje się winna.
- Co ty wygadujesz?
- Nie rozmawiałam z nią zbyt często, opuściłam ją a ona potrzebowała mojej pomocy.
- Miałaś swoje problemy, nie możesz się winić!
- Może masz racje.
- Na pewno mam. Teraz powinnaś pomóc jej zakończyć to.
- Musze pojechać do Piszczków.
- Po co?
- Oni znali Lenę, może o tym wiedzieli.
- Teraz o siódmej? Na pewno jeszcze śpią.
- To co proponujesz?
- Zjedzmy śniadanie, doprowadźmy się do porządku. Nie chce mówić, że źle wyglądasz ale trochę makijaż ci się popsuł. – zażartował chłopak.
- Boże, ja pewnie wyglądam jak strach na wróble.
- Bardzo sexowny! – powiedział ze swoim łobuzerskim uśmieszkiem.
- Marco, weź się ogarnij! – zaczęłam się śmiać.
- No co, ja nigdy nie kłamie.
- Tiaaaa, daruj sobie to gadanie tylko idź zrobić śniadanie.
- Muszę kochanie?
- Tak misiaczku – poszłam do łazienki. Chciałam wziąć szybki prysznic, jednak zajął mi on 30 minut. Miałam dużo czasu, żeby wszystko przemyśleć. Postanowiłam pogadać szczerze z Leną. Wysłuchać, dlaczego to robi. Gdy zeszłam z powrotem do kuchni, blondyn śpiewał podczas przygotowywania posiłku.
- Buuu, strasznie fałszujesz.
- Nie znasz się, to sama spróbuj.
- Haha, lepiej nie bo ogłuchniesz.
- No to nie krytykuj mnie. Ale szczerze: aż tak źle?
- Szczerze? Zmarli przewracają się w grobach.
- To może ja faktycznie zamilknę – chłopak udawał smutnego.
- Ej, nie smutaj się. – ucałowałam go w policzek.
- Od razu poprawiłaś mi humor. – uśmiechnął się szeroko – Śniadanie gotowe.
Usiedliśmy przy wielkim stole. Po skończonym posiłku włożyliśmy naczynia do zmywarki i jak wcześniej zaplanowaliśmy, wyruszyliśmy w stronę domu Piszczków. Dowiedziałam się, że mieszkają na jednym osiedlu, zaledwie 10 minut od domu Marco. Dopiero teraz zobaczyłam dom blondyna od zewnątrz. Mieszkał w ogromnej, białej willi. Była zbudowana w nowoczesnym stylu. Za domem znajdował się ogromny basen oraz równie imponujący ogród. Było tam wiele drzew, krzewów. Aż ciężko było uwierzyć, że Marco sam oto dba
. Po krótkiej przechadzce dotarliśmy pod dom piłkarza. Drzwi otworzyła Ewa, która z uśmiechem na twarzy zaprosiła nas do salonu. Od razu przeszłam do sedna sprawy:
- Czy wiedzieliście, czym zajmuje się Lena?
- Wiedzieliśmy. Nawet próbowaliśmy jej pomóc wyjść z tego, ale bezskutecznie.
- Dlaczego mi nie powiedzieliście? – zapytałam z wyrzutem.
- Chcieliśmy, ale Lena się uparła, że w odpowiednim czasie o wszystkim sama ci powie.
- Nie mogę w to uwierzyć.
- Skoro teraz wiesz, to możesz jej pomóc. – zaproponowała Ewa.
- Wiem, ale skoro nie chciała pomocy od was to czy przyjmie ją ode mnie?
- Musisz spróbować. Pomożemy ci. To też nasza przyjaciółka, zrobimy wszystko co w naszej mocy żeby jej pomóc.
- Muszę wracać do domu i z nią pogadać. Posprzeczałyśmy się.
- Dobrze. Ale zadzwoń do nas jak już sobie wszystko wyjaśnicie.
- Okay, zadzwonię.

  **************

Wyruszyłam z blondynem prosto do mojego mieszkania. Nie chciałam więcej tracić czasu. Na szczęście Marco to zrozumiał. Teraz dopiero zrozumiałam, jak ważną osobą jest w moim życiu. Gdy nie on, załamałabym się i pewnie wróciłabym do Polski. Dotarliśmy w końcu pod mój blok. Pożegnałam się Marco całusem w policzek i szybko pomaszerowałam do drzwi. Przed wejściem do mieszkania wzięłam głęboki wdech. Po przekroczeniu progu nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Zapłakana Lena, w rozciągniętych dresach siedziała na kanapie i zajadała się kolejnym pudełkiem lodów. Wokół niej znajdowały się tony zużytych chusteczek oraz butelki po winie. Na mój widok jak oparzona wstała z sofy i pobiegła w moją stronę:
- Zuza, ja chciałam… - nie pozwoliłam jej dokończyć, w myślach miałam już ułożony monolog na jej temat.
- Najpierw posłuchaj mnie: po pierwsze, nie mogę zrozumieć dlaczego to robisz. Mam nadzieję, ze mi to wszystko wytłumaczysz. Po drugie, jak możesz nie szanować swojego ciała. Nie czujesz obrzydzenia, gdy obcy faceci dotykają cię?! – widziałam jak na twarzy Leny pokazuje się zażenowanie, wstyd i smutek. Na ten widok łzy same napływały mi się do oczu. Moja przyjaciółka słuchając mnie popłakała się. Było mi jej żal, ale wiedziałam, że moje słowa dotarły do niej. – Po trzecie… - tutaj mój głos się załamał – Jesteś moją przyjaciółką, jesteś dla mnie jak siostra i choćbyś zabiła człowieka, ja nigdy nie odwrócę się od ciebie. Pomogę ci z tym skończyć. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i nie pozwolę, żebyś w ten sposób zarabiała na swoje życie. Rozumiemy się?
- Zuza, ja.. Przepraszam – obie rozpłakałyśmy się na dobre.
- Nie przepraszaj tylko przytul mnie! – dziewczyna lekko się uśmiechnęła i wykonała moją prośbę. Trwałyśmy w uścisku chwile, ale dla mnie to była wieczność. Nigdy, ale to nigdy się nie pokłóciłyśmy. To była dla nas nowość. W końcu opanowałyśmy się i zaczęłyśmy rozmawiać. To znaczy, Lena mówiła a ja jej słuchałam:
- Gdy tutaj przyjechałam, miałam załatwioną pracę i mieszkanie. Ale mój szef okazał się być dupkiem, i przystawiał się do mnie. Wygarnęłam mu a on za to mnie zwolnił. Byłam zrozpaczona, nie mogłam poprosić o pieniądze rodzinę, bo dowiedzieliby się gdzie mieszkam. Pewnego dnia zaczepił mnie na ulicy pewien facet. Powiedział, że szuka nowych dziewczyn do towarzystwa i że się nadaję. Dał mi swój numer i dodał, że nie pożałuję tej decyzji. Szukałam pracy, naprawdę. Ale wszędzie gdzie tylko zaszłam, mówili, że już jest zajęte stanowisko albo że jestem za młoda i nie mam doświadczenia. Po 2 tygodniach zadzwoniłam do tego kolesia. Spotkałam się i umówiłam. Opowiedział mi na czym będzie polegała moja praca. Byłam zaszokowana. Miałam być dziewczyną do towarzystwa. Polegało to na tym, że dzwonił klient i zabierał nas na jakieś bankiety, uroczystości. Dla opinii publicznej byłyśmy tylko mądrymi kobietami które dotrzymywały towarzystwa osobą z wyższych sfer. Nikt nie przypuszczał, że byłyśmy z agencji. A sex? Niekiedy tak, niekiedy nie. Zdarzało się, że mężczyzna potrzebował tylko pięknej kobiety u boku, nic więcej. Z niektórymi potrafiłam przegadać całą noc.
- A ten Thomas?
- Thomas? On należy do tej drugiej grupy. Na początku byłam nim zauroczona, liczyłam, że pomoże mi się stamtąd wydostać. Ale on dał mi jasno do zrozumienia, że chce tylko sex`u oraz mojego towarzystwa podczas różnych imprez.
- Ja.. to jest okropne. Jak mogłaś to znosić?
- To było moje źródło utrzymania, nie miałam wyjścia. Po miesiącu przyzwyczaiłam się do tego i mogłam spojrzeć na swoje odbicie w lustrze.
- Dlaczego nie wróciłaś do Polski?
- Do kogo? Do wiecznie kontrolujący rodziców?! Miałam ich dość, chcieli zrobić ze mnie panią doktor. Decydowali o wszystkim w moim życiu! Nie mogłam tak dłużej wytrzymać! – Lena rozpłakał się.
- Ciiii, maleńka. Już wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Skończysz z tym.
- Ale… ja nie mogę…
- Dlaczego?!
- Jeśli od nich odejdę, zemszczą się. Niewykluczone, że zabiją mnie. – zamurowało mnie. Miałam nadzieję, że jej pomogę ale okazało się, że jestem bezradna. Zachciało mi się płakać. Smutek przepełnił całe moje ciało. Poczułam się taka mała, bezsilna.

 **************

Rozmawiałam jeszcze długi czas z Leną. Na reszcie wszystko sobie wytłumaczyłyśmy. Ja obiecałam, że jakoś będę tolerować jej pracę a ona, że nie będzie przyprowadzać facetów do domu. Przygotowałyśmy obiad i szybko go skonsumowałyśmy. Aby umilić sobie resztę dnia, wybrałyśmy się do kina. Dawno nigdzie nie wychodziłyśmy razem. Dzisiaj nadarzyła się dobra okazja. Po skończonym seansie poszłyśmy na pizzę. Wróciłyśmy do domu około godziny 22, zmęczone wydarzeniami z dzisiejszego dnia. Każda poszła prosto do swojej sypialni. Wzięłam szybki prysznic i przed snem weszłam na Facebook`a. Po 10 minutach przeglądania momentami bezsensownych wpisów położyłam się spać. Nawet nie wiem, kiedy zmorzył mnie sen…

______________________________________________________________

Mam nadzieję, że się podoba ;) Jak mijają Wam wakacje? :) U mnie straszne nudy ;p
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Pozdrawiam ;*

3 komentarze:

  1. super :) fajnie że Zuza i Lena się pogodziły, czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Lena :c
    Mam nadzieję, że kiedyś z tym skończy!
    A Marco jaki słodki ;) chciałabym usłyszeć, jak śpiewa :D
    Super rozdział, wyczekuję już kolejnego :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam się , że pomijałam dopisku przy dialogach , bo tak bardzo mnie zainteresowała rozmowa Zuzy i Leny . ;D
    Czekam na kolejny . ;*

    OdpowiedzUsuń