środa, 3 lipca 2013

Rozdział 21

    Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Obok mnie leżał Marco. Na szczęście byliśmy w ubraniach. Już myślałam, że do czegoś doszło. Spał tak spokojnie. Jego włosy były w kompletnym nieładzie, co mi się podobało. Wyswobodziłam się z jego objęć. Wzięłam szybki prysznic i zeszłam do kuchni. Zaczęłam przygotowywać śniadanie. Nie miałam kompletnego pojęcia gdzie co jest, więc zanim znalazłam wszystkie potrzebne składniki minęło dobre 10 minut. Po chwili dołączył do mnie chłopak.
- Witaj ranny ptaszku.
- Hej. Ciężko się wyspać gdy tak chrapiesz. – zażartowałam.
- Ja i chrapanie? Chyba w snach kochanie. – przytulił mnie. Nie powiem, było miło.
- Co ty robisz?
- Pilnuję cię, żeby nikt cię nie ukradł.
- Tylko jedna osoba chce mnie porwać, ty. – zaczęłam się śmiać.
- Oj tam, oj tam. Co zrobiłaś na śniadanie?
- Jajecznicę – odparłam dumnie – siadaj, zaraz będzie.
Chłopak posłusznie zajął miejsce przy stole. Po chwili dołączyła do niego z dwoma talerzami.
- Smacznego
- Dziękuje i nawzajem. Mniam, ale pyszna. Świetnie gotujesz.
- Dzięki.
- Mogłabyś mi tak zawsze robić śniadanie – powiedział z zalotnym uśmieszkiem.
- Oj, nie przyzwyczajaj się. To tylko jednorazowo.
- No nie mów, że ci się tutaj nie podoba. Focham się – Marco udał obrażonego.
- Ej, nie obrażaj się blondynku. Ładny masz dom, ładny. Co mam zrobić, żebyś się odfochał? – nie dostałam odpowiedzi ale Marco zaczął się głupkowato uśmiechać.
- No wiesz? Takie zbereźne myśli to zachowaj dla siebie lowelasku.
- Przecież nic nie powiedziałem! Może myślałem o kawie?
- Ach, kawa wywołała na twojej twarz taką radość? Ciekawe…
- A żebyś wiedziała, uwielbiam kawę – zaczęliśmy się śmiać. Nie wiem dlaczego, ale śmialiśmy się tak przez dłuższą chwilę.
- Jakie plany na resztę dnia? – zapytał Marco.
- Cóż, planuję powrót do domu i full leżing przed tv. A ty?
- W takim razie zabieram cię na spacer. I nie przyjmuję odmowy! O 15 przed twoim mieszkaniem.
Nie miałam nic powiedzenia bo Marco zaplanował za mnie całe popołudnie. Wróciłam do siebie i wzięłam długą kąpiel. Zanim się obejrzałam dobiegała godzina 14:30. Szybko wybrałam z szafy ubrania i zaczęłam się szykować. Wyprostowałam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. Do przyjścia Reusa zostało 10 minut, więc włączyłam telewizor i zaczęłam skakać po kanałach. Natrafiłam na „Dr House”. Uwielbiam ten serial! House jest niesamowitym człowiekiem. Jego postać jest irytująca, ciekawa co sprawia, że chce się oglądać serial. Odcinek właśnie się skończył a do moich drzwi zapukał Marco. Po przywitaniu całusem w policzek ruszyliśmy w stronę parku. Długo chodziliśmy i rozmawialiśmy. W końcu zrobiło nam się zimno i weszliśmy do najlepszej kawiarni. Złożyliśmy zamówienie i dalej rozmawialiśmy:
- Zuza?
- Tak?
- Nigdy nie wyjawiłaś powodu, dlaczego przyjechałaś do Dortmundu.
- Wiesz to raczej smutna historia. Nie chcę psuć humoru sobie i tobie.
- No weź, dobrze jest się komuś wyżalić.
- No w sumie masz racje.
Długo zbierałam się na odwagę żeby opowiedzieć o wszystkim Marco. Chłopak zrozumiał, że to dla mnie trudny temat:
- Zuza, jak nie chcesz mówić to nie mów…
- Nie, wolę ci opowiedzieć o wszystkim. Wszystko zaczęło się pół roku temu… Wracałam z moją siostrą z imprezy. Było już późno a droga była śliska. Robiłam za kierowcę więc nic nie piłam przez cały wieczór. W drodze powrotnej pogoda się jeszcze pogorszyła… Byłyśmy w połowie drogi gdy za zakrętu wyskoczył szybko samochód. Mężczyzna którym nim kierował stracił panowanie nad pojazdem i wjechał na mój pas. Próbowałam go ominąć ale na próżno. Samochód z impetem uderzył w nas… Cała siła uderzenia skupiła się na stronie pasażera… Na stronie Sylwii… Auto było zmasakrowane. Ja wyszłam z wypadku bez szwanku, jakieś zadrapanie, stłuczona ręka. Ale Sylwia... Miała zmiażdżone nogi, wstrząs mózgu, połamane żebra, pękniętą śledzionę. Trafiła do szpitala ale nie mogli jej uratować…
- Zuza, ja…
- Jak się później okazało, mężczyzna był pijany. Miał 1,5 promila alkoholu we krwi. Odwiedził mnie nawet w szpitalu ale ja wyrzuciłam go za drzwi. Teraz siedzi w więzieniu, dostał karę 10 lat więzienia. Nie mogłam sobie poradzić ze śmiercią Sylwii. Cały czas się zastanawiałam, dlaczego ona a nie ja?! Dlaczego ja miałam kilka niegroźnych ran a ona? Całe ciało zmasakrowane… Próbowałam pozbierać się po jej śmierci, chodziłam do psychologa. Nic mi nie pomagało. Aż wstyd się przyznać, próbowałam popełnić samobójstwo… W końcu doszłam do wniosku, że czas zacząć wszystko od nowa, tutaj. Lena. Chociaż nie było jej przy mnie próbowała mnie wspierać jak tylko mogła. I dalej to robi.
- Ja.. nie wiem co powiedzieć. To naprawdę smutna historia.
- Mówiłam, że zepsuje ci humor.
- Cieszę się, że mi to powiedziałaś. – uśmiechnął się szczerze. Czułam, że mogę mu ufać. Rozmawialiśmy jeszcze długo. Straciłam poczucie czasu. Tak świetnie się bawiłam z Marco. Jednak w końcu trzeba wrócić do rzeczywistości. Około godziny dwudziestej wróciłam do domu. Nie marzyłam o niczym innym jak o gorącej, długiej kąpieli. Niedługo po mnie wróciła Lena. Zrobiłyśmy mały seans filmowy. Najlepsze komedie oraz dużo popcornu – w Polsce często spędzałyśmy tak wieczory. Około północy poczułyśmy zmęczenie. Usnęłyśmy na kanapie.

_______________________________________________________________

Udało mi się w końcu coś dodać ;) Mam nadzieję, że się podoba. Liczę na szczerą opinię :)
Polski ćwierćfinał w tenisa! Łał, przynajmniej mamy pewność, że Polak awansuje xD

Pozdrawiam gorąco ;**

4 komentarze:

  1. Po 1 - jakim cudem ona się wyszykowała w 20 minut ?!
    Po 2 - Nie do końca rozumiem końcówkę ... ;c
    Po 3 - Rozdział świetny , cudowny , zaje*isty , wspaniały ... jak każdy . ;D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. No no! Świetny <3
    Jak zawsze zresztą ;)
    Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuuper! Może ta historia zmieni nastawie nastawienie Marco do Zuzy:)
    Czekam na kolejny z niecierpliwością :*
    Pozdrawiam ;*****

    OdpowiedzUsuń
  4. Ekstra rozdział. Dobrze że Zuza mu o tym powiedziała,powinien zmienić nastawienie co do niej. Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział;-)

    OdpowiedzUsuń