Kilka miesięcy później...
Maj zaskoczył wszystkich Dortmundczyków piękną pogodą. Słupki rtęci w termometrach dzień w dzień przekraczały 25 stopni. Słońce swoimi promieniami oświetlały każdy zakątek miasta dlatego na próżno było szukać cienia, który chociaż na chwilę złagodziłby skutki długotrwałych upałów. Całe miasto tętniło życiem. Atmosfera związana ze zbliżającym się finałem ligi mistrzów z udziałem miejscowego klubu udzielała się każdemu mieszkańcowi. Nawet osoby, które nie darzyły piłki nożnej dużym entuzjazmem, dzięki licznym bilbordom i reklamą były dobrze poinformowane o zbliżającym się święcie każdego kibica i piłkarza.
Zawodnicy pod czujnym okiem Jurgena Kloppa trenowali każdego dnia. Wszystkie myśli koncentrowali wyłącznie na zbliżającym się finale. Można pokusić się o stwierdzenie, że klubowa szatnia i murawa stała się ich nowym domem.
Marco Reus, który niedawno wznowił treningi z piłką, każdą wolną chwile spędzał na treningu. Zuza, której coraz bardziej brakowało chłopaka, próbowała go zrozumieć i wspierać. Dobrze wiedziała, że pragnie wrócić do swojej świetnej formy sprzed wypadku, jednak coraz bardziej obawiała się o jego zdrowie. Długie godziny spędzone na siłowni i murawie musiały w końcu dać o sobie znać. Próbowała przemówić chłopakowi do rozumu, jednak każda próba kończyła się namiętnie spędzoną nocą w łóżku. Nie potrafiła odmówić czułością Marco, tym sposobem chłopak temat swoich treningów odkładał na później. Wiedział, że słodkie słówka i czułości długo nie będzie przynosić korzyści i przeczuwał, że Zuza zrobi mu za niedługo poważną kłótnię. Tak jak dotąd, zamierzał cieszyć się rajską sielanką a o problemach myśleć dopiero jutro. Sielanka, jaką było wspólne mieszkanie z dziewczyną było mu zdecydowanie na rękę. Codziennie rano, napawał się widokiem uroczej ukochanej, zajadał się pysznymi śniadankami i obiadkami wykonanymi wspólnymi siłami a wieczorami, delektował się każdą chwilą z Zuzą w ramionach.
Ich związek z dnia na dzień stawał się coraz bardziej trwalszy. Przeżyli atak psychopaty, inwazje natarczywych dziennikarzy a nawet niespodziewaną wizytę rodzinki Zuzy. Podczas krótkich, aczkolwiek bardzo "dotkliwych" odwiedzin, chłopak wielokrotnie zmuszany był do poważnych rozmów z ojcem szatynki. Dowiedział się, jakich obrażeń może spodziewać się, gdy tylko skrzywdzi jego ukochaną córeczkę. Po pierwszej z nich, bał się zasnąć w nocy. Świadomość, że ukochany tatuś smacznie śpi za ścianą przerażała go. Wraz z następnymi rozmowami, zapewniał go, że kocha Zuzę najbardziej na świecie oraz, że przemoc fizyczna nie będzie konieczna. Siwiejący mężczyzna przyjmował te wiadomości ze stoickim spokojem. Nawet bilety na mecz Borussii nie wywołały na jego twarzy jakichkolwiek pozytywnych emocji. Marco z utęsknieniem wyczekiwał czwartku. Wtedy to przyszła rodzina miała opuścić jego ojczyznę. Chłopak mimo wszystko bardzo polubił ją. Z braćmi Zuzy mógł wymieniać uwagi dotyczące każdej dyscypliny sportowej, jej mama swoją życzliwością i wypiekami kuchennymi zdobyła jego serce a z małym bratankiem rozumiał się najlepiej. Miał już doświadczenie w opiece nad dziećmi, dlatego wiedział jak zaskarbić sobie jego miłość.
W dzień wyjazdu, w domu Reus`a panował chaos. Każdy gdzieś biegał za czymś, chowając do walizek swoje ubrania, czy inne przywiezione rzeczy. Z ledwością zdążyli na samolot lecący do Polski. Nie minęło 5 minut, a spikerka wezwała pasażerów lotu do Krakowa. Zuza zaczęła żegnać się z rodzicielką i braćmi, a do Marco podszedł jej ojciec. Chłopak nerwowo przełknął ślinę, a jego serce momentalnie zaczęło bić szybciej, jak podczas wykonywania rzutu karnego. Mężczyzna widząc zakłopotanie młodego Niemca, pierwszy raz od przybycia do zachodnich sąsiadów, uśmiechnął się wprawiając blondyna w jeszcze większą niepewność. Położył swoją dłoń jego ramieniu i rzekł:
- Teraz wiem, że Zuza będzie z tobą szczęśliwa. Nie zmarnuj swojej okazji, ta dziewczyna jest wyjątkowa chłopcze - uśmiechnął się po raz kolejny tego dnia, a widząc ciągłe zakłopotanie Marco dodał: - Nie sądzisz chyba, że ot tak zgodziłbym się na wasz związek. Musiałem przylecieć i przekonać się, czy na prawdę jesteś taki cudowny, jak to ciągle Zuza mówiła o tobie. I muszę stwierdzić, że nie pomyliła się. - na twarzy blondyna pojawił się lekki uśmiech. Pożegnał się z resztą rodziny i mógł ze spokojem wracać do swojego mieszkania wraz z ukochaną.
Marco z uśmiechem na twarzy wspomina tą wizytę. Teraz dopiero ma pewność, że nic nie stanie im drodze do szczęśliwego związku
Zawodnicy pod czujnym okiem Jurgena Kloppa trenowali każdego dnia. Wszystkie myśli koncentrowali wyłącznie na zbliżającym się finale. Można pokusić się o stwierdzenie, że klubowa szatnia i murawa stała się ich nowym domem.
Marco Reus, który niedawno wznowił treningi z piłką, każdą wolną chwile spędzał na treningu. Zuza, której coraz bardziej brakowało chłopaka, próbowała go zrozumieć i wspierać. Dobrze wiedziała, że pragnie wrócić do swojej świetnej formy sprzed wypadku, jednak coraz bardziej obawiała się o jego zdrowie. Długie godziny spędzone na siłowni i murawie musiały w końcu dać o sobie znać. Próbowała przemówić chłopakowi do rozumu, jednak każda próba kończyła się namiętnie spędzoną nocą w łóżku. Nie potrafiła odmówić czułością Marco, tym sposobem chłopak temat swoich treningów odkładał na później. Wiedział, że słodkie słówka i czułości długo nie będzie przynosić korzyści i przeczuwał, że Zuza zrobi mu za niedługo poważną kłótnię. Tak jak dotąd, zamierzał cieszyć się rajską sielanką a o problemach myśleć dopiero jutro. Sielanka, jaką było wspólne mieszkanie z dziewczyną było mu zdecydowanie na rękę. Codziennie rano, napawał się widokiem uroczej ukochanej, zajadał się pysznymi śniadankami i obiadkami wykonanymi wspólnymi siłami a wieczorami, delektował się każdą chwilą z Zuzą w ramionach.
Ich związek z dnia na dzień stawał się coraz bardziej trwalszy. Przeżyli atak psychopaty, inwazje natarczywych dziennikarzy a nawet niespodziewaną wizytę rodzinki Zuzy. Podczas krótkich, aczkolwiek bardzo "dotkliwych" odwiedzin, chłopak wielokrotnie zmuszany był do poważnych rozmów z ojcem szatynki. Dowiedział się, jakich obrażeń może spodziewać się, gdy tylko skrzywdzi jego ukochaną córeczkę. Po pierwszej z nich, bał się zasnąć w nocy. Świadomość, że ukochany tatuś smacznie śpi za ścianą przerażała go. Wraz z następnymi rozmowami, zapewniał go, że kocha Zuzę najbardziej na świecie oraz, że przemoc fizyczna nie będzie konieczna. Siwiejący mężczyzna przyjmował te wiadomości ze stoickim spokojem. Nawet bilety na mecz Borussii nie wywołały na jego twarzy jakichkolwiek pozytywnych emocji. Marco z utęsknieniem wyczekiwał czwartku. Wtedy to przyszła rodzina miała opuścić jego ojczyznę. Chłopak mimo wszystko bardzo polubił ją. Z braćmi Zuzy mógł wymieniać uwagi dotyczące każdej dyscypliny sportowej, jej mama swoją życzliwością i wypiekami kuchennymi zdobyła jego serce a z małym bratankiem rozumiał się najlepiej. Miał już doświadczenie w opiece nad dziećmi, dlatego wiedział jak zaskarbić sobie jego miłość.
W dzień wyjazdu, w domu Reus`a panował chaos. Każdy gdzieś biegał za czymś, chowając do walizek swoje ubrania, czy inne przywiezione rzeczy. Z ledwością zdążyli na samolot lecący do Polski. Nie minęło 5 minut, a spikerka wezwała pasażerów lotu do Krakowa. Zuza zaczęła żegnać się z rodzicielką i braćmi, a do Marco podszedł jej ojciec. Chłopak nerwowo przełknął ślinę, a jego serce momentalnie zaczęło bić szybciej, jak podczas wykonywania rzutu karnego. Mężczyzna widząc zakłopotanie młodego Niemca, pierwszy raz od przybycia do zachodnich sąsiadów, uśmiechnął się wprawiając blondyna w jeszcze większą niepewność. Położył swoją dłoń jego ramieniu i rzekł:
- Teraz wiem, że Zuza będzie z tobą szczęśliwa. Nie zmarnuj swojej okazji, ta dziewczyna jest wyjątkowa chłopcze - uśmiechnął się po raz kolejny tego dnia, a widząc ciągłe zakłopotanie Marco dodał: - Nie sądzisz chyba, że ot tak zgodziłbym się na wasz związek. Musiałem przylecieć i przekonać się, czy na prawdę jesteś taki cudowny, jak to ciągle Zuza mówiła o tobie. I muszę stwierdzić, że nie pomyliła się. - na twarzy blondyna pojawił się lekki uśmiech. Pożegnał się z resztą rodziny i mógł ze spokojem wracać do swojego mieszkania wraz z ukochaną.
Marco z uśmiechem na twarzy wspomina tą wizytę. Teraz dopiero ma pewność, że nic nie stanie im drodze do szczęśliwego związku
*****
Jak każdego dnia, Zuza z samego ranka wybrała się do ośrodka treningowego Borussii. Tylko tym razem, Klopp postanowił zlitować się nad podopiecznymi i dał im dzień wolnego. Niestety, Polka nie mogła skorzystać z tego przywileju i wraz z zarządem musiała wybrać zdjęcia do nowej kampanii o drużynie. Zawalona plikami dokumentów i stertą zdjęć, spędziła kilka godzin w towarzystwie najważniejszych osób z klubu. Dopiero po godzinie piętnastej, poczuła świeże powietrze i promienie słoneczne na swojej twarzy. Bez wahania skierowała się w stronę samochodu, a zaraz potem w kierunku mieszkania. Droga minęła jej bardzo szybko, bez zbędnych postojów w ulicznych korkach. Równo jak na zegarze w samochodzie wybiła godzina szesnasta, szatynka zaparkowała pojazd przed domem blondyna. Swoje kroki skierowała od razu do drzwi wejściowych. Przekroczyła próg i przywitała ją cisza. Rozejrzała się po salonie, kuchni ale nigdzie nie znalazła ukochanego.
- Marco? - zapytała, ale nie uzyskała odpowiedzi. Rozejrzała się jeszcze raz po pokojach i jej oczom rzucił się czerwony, damski but. Była pewna, że to nie jej własność. W sercu Zuzy pojawił się niepokój, a ręce zaczęły drżeć. Niepewnie skierowała się w stronę schodów, przy których leżało obuwie. Z każdym krokiem coraz bardziej się bała tego co może ujrzeć. Do jej uszu zaczęły dochodzić odgłosy, które mogły oznaczać tylko jedno. W kącikach oczu zaczęły zbierać się łzy. Zacisnęła mocno powieki, aby żadna z nich nie wydostała się bladą twarz. Uchyliła lekko niedomknięte drzwi. To co zastała, wprowadziło ją szok i niedowierzanie:
- Marco? - zapytała, ale nie uzyskała odpowiedzi. Rozejrzała się jeszcze raz po pokojach i jej oczom rzucił się czerwony, damski but. Była pewna, że to nie jej własność. W sercu Zuzy pojawił się niepokój, a ręce zaczęły drżeć. Niepewnie skierowała się w stronę schodów, przy których leżało obuwie. Z każdym krokiem coraz bardziej się bała tego co może ujrzeć. Do jej uszu zaczęły dochodzić odgłosy, które mogły oznaczać tylko jedno. W kącikach oczu zaczęły zbierać się łzy. Zacisnęła mocno powieki, aby żadna z nich nie wydostała się bladą twarz. Uchyliła lekko niedomknięte drzwi. To co zastała, wprowadziło ją szok i niedowierzanie:
- Lena ?! I ....
______________________________________________________________________
Dodałam rozdział ale nie jestem z niego zadowolona. Krótki i o niczym ... Wybaczcie.
Szkoła wysysa ze mnie jakiekolwiek pomysły na rozdziały.
Mam nadzieję, że mimo wszystko przeczytacie moje wypociny i zostawicie po sobie komentarz.
Zbliżamy się do końca tego opowiadania. Zostało 3, może 4 rozdziały i kończę tą historię. Dlatego mam pytanie: czy chciałybyście nowe opowiadanie? Mam już nawet pewien pomysł, ale to nic pewnego.
Zostawiam Was z nowym rozdziałem, życzę udanej niedzieli i reszty tygodnia :D
Pozdrawiam :*
______________________________________________________________________
Dodałam rozdział ale nie jestem z niego zadowolona. Krótki i o niczym ... Wybaczcie.
Szkoła wysysa ze mnie jakiekolwiek pomysły na rozdziały.
Mam nadzieję, że mimo wszystko przeczytacie moje wypociny i zostawicie po sobie komentarz.
Zbliżamy się do końca tego opowiadania. Zostało 3, może 4 rozdziały i kończę tą historię. Dlatego mam pytanie: czy chciałybyście nowe opowiadanie? Mam już nawet pewien pomysł, ale to nic pewnego.
Zostawiam Was z nowym rozdziałem, życzę udanej niedzieli i reszty tygodnia :D
Pozdrawiam :*
No nie mów mi że Marco zdradził Zuze i to z Leną ! Oczywiście że chcemy kolejne opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuje Lena :*
Żeby tylko Marco jej nie zdradził.! Rozdział cudny. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
A i zgadzam się z Leną Kopp,że chcemy kolejne opowiadanie. :D
Pozdrawiam Marika. :*
Zapraszam do mnie.
Szkoda, że będziesz kończyć tego bloga :(
OdpowiedzUsuńI ja też jestem za tym żebyś zaczęła nowego ;p
Pozdrawiam ;)
-Kamila ;>
Jak mogłaś uciąć w takim momencie, no jak? :D ehh... trzymasz w niepewności dziewczyno, oj trzymasz.! :D Mam nadzieję, że Zuza nie zobaczyła tam tego o czym ja myślę? ; > Nie, ona na pewno tego nie zobaczyła, bo przecież Marco nigdy nie mógłby jej zdradzić.! Prawda? ;) Cóż, rozdział jak zwykle i będę powtarzać to do znudzenia fenomenalny.! :D Fajnie, że Marco powrócił do treningów i jest już w pełni sił, by normalnie i spokojnie funkcjonować. :) Cieszę się, że Zuza ma tak troskliwego ojca.! A fakt, że Reus się go trochę boi, powinien go powstrzymać przed zdradą.! No, ale o czym ja mówię, skoro on jej nie zdradził? :D Piszesz świetnie.! Zazdraszczam, zazdraszczam i jeszcze raz zazdraszczam.! :D No i oczywiście uwielbiam to opowiadanie.! :D Czekam z ooooogromną niecierpliwością na ciąg dalszy.! :D Jestem tak ciekawa kolejnego rozdziału, że nie wiem czy wytrzymam, naprawdę.! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.! :*
Matko|!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że on jej nie zdradził!
Zabiłabym!
Pozdrawiam gorąco!:**
http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/
Szkoda, że to już prawie koniec, no ale wszystko ma swój koniec. Czekam na nowy rozdział i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRozdział jest fantastyczny czekam na więcej i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzytając wypowiedź ojca Zuzy już się bałam , że to już jest ostatni rozdział .
OdpowiedzUsuńTak w ogóle to co to ma być ?! Co ona zobaczyła ?! Lena i Marco ?! Nie , proszę .!
Wiedziałam , po prostu wiedziałam , że coś się znowu zepsuje .!
+ Tak , chcę , żebyś pisała nowego bloga . Z chęcią poczytam . ;)
Pozdrawiam . ;*
Widze nowy rozdział !♥
OdpowiedzUsuńSuper jest :*
czekam na nexta:)
Zapraszam do mnie na nowy rodział:)
http://bvbstorymarzeniasiespelniaja.blogspot.com/2013/10/plany.html#comment-form
Szkoda,że już kończysz :( Świetny rozdział! czekam na kolejny i zapraszam http://pomimowszystkokocham.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to co zobaczyła to nie zdrada. Udało mi się przeczytać wszystkie rozdziały i jestem zadowolona. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i zapraszam do siebie:
http://betweenourhearts.blogspot.com/
OOOO :) supcio :D obserwuje ♥ Zapraszam do mnie :*
OdpowiedzUsuńSuper jest <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next :D
Zapraszam :D > http://welcome-my-lifee.blogspot.com/
Po prostu świetny!:)
OdpowiedzUsuńSię teraz nie mogę doczekać co będzie dalej a wiec pisz szybko :)
Pozdrawiam:**
http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/
o masakra!
OdpowiedzUsuńTakie mna szargają emocje!
No ja również zabję jak ją zdradził!;p
Buziaki:**
http://powrotyirozstania.blogspot.com/
O matko\!
OdpowiedzUsuńDlaczego akurat teraz przerwałaś!
Czekam na nn:)
Buziaki:**
http://bvb-my-life.blogspot.com/
Fantastyczny rozdział! Jak zwykle z resztą :) Coś tak czuję, że to nie może być Marco. Mam taką nadzieję, a może Lena była z Mario. W szpitalu tak ładnie razem wyglądali Niemożliwe, że Reus mógłby zdradzić Zuzę. Było tak słodko, oby dalej byli szczęśliwi. Szkoda, że niedługo koniec, jednak liczę na nowe opowiadanko. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Buziaki :*
OdpowiedzUsuńNo nie ! To nie może być prawda, że Marco z Leną !
OdpowiedzUsuńDodawaj szybko kolejny rozdział , bo nie wytrzymam ;/
Świetnie piszesz, jestem pod wielkim wrażeniem Twojego talentu ;*
Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam, ale nie miałam czasu i dopiero teraz nadrobiłam wszystkie rozdziały ;)
Pozdrawiam, Karinka <3
Zaraz chyba umrę z niepewności .___. Jeśli Marco ją zdradził to... ugh. Oby nie ;___; Wcześniej nie komentowałam, ale dopiero dziś zaczęłam czytać Twojego bloga i tak mnie wciągnął że dopiero teraz skończyłam czytać,a niedługo będzie 2 w nocy a ja chyba nie zasnę bo nie wiem co dalej :3 Błaaaaaaagam, DODAJ NOWY! ♥
OdpowiedzUsuń