- Marco co?! - wykrzyczała wprost do telefonu.
- On, on... Zniknął!
- Jak to zniknął?! Mario co ty wygadujesz?? - szatynka nie mogła uwierzyć w słowa przyjaciela.
- Byłem dzisiaj u niego. O godzinie dwudziestej wróciłem do domu. Zorientowałem się, że zostawiłem w szpitalu telefon. Gdy wróciłem, jego łóżko było puste! Pytałem pielęgniarek, gdzie on jest ale żadna nie chciała mi powiedzieć! Musisz tutaj przyjechać - chłopak zaczął krzyczeć do słuchawki.
- 20 minut i jestem na miejscu. - powiedziała i rozłączyła się. Wszystkie pary oczu przebywające w samochodzie skierowane były w jej stronę. Zwróciła się w stronę kierowcy - Proszę nas zawieść na Johannesstraße - po czym swój wzrok skierowała w stronę przyjaciółki - Później ci wytłumaczę.
Samochód z piskiem opon wyruszył spod fabryki. Donośny dźwięk koguta policyjnego wypełniał opustoszałe ulice Dortmundu. Funkcjonariusz zgodnie z prośbą kobiety zawiózł ją pod szpital św. Marii. Zuza rzuciła krótkie "Dziękuje" i wybiegła jak poparzona z pojazdu. Przemierzała puste korytarze zostawiając daleko w tyle swoją przyjaciółkę. Jej serce waliło jak oszalałe, dobiegały do niej krzyki Leny ale ona była skupiona na celu swojej podróży. Zaraz znalazła się na właściwym piętrze, korytarzu. Przed salą zobaczyła chodzącego w kółko Mario. Podbiegła do niego i razem skierowali się w stronę pokoju przeznaczonego dla personelu szpitala. Bez pukania wtargnęli do pomieszczenia, gdzie przebywały pielęgniarki.
- Proszę stąd wyjść. Nie maja państwo uprawnień, żeby tu przebywać! - wykrzyczała grubym głosem kobieta, która swoim wyglądem przyprawiała o dreszcze. Niska i otyła pielęgniarka z wielkimi, okrągłymi okularami zaczęła kierować się w stronę dwójki przyjaciół. Mogła mieć z 50 lat, ale liczne zmarszczki na całej twarzy zdecydowanie dodawały jej wieku. Pod nosem zauważyli wielki, czarny pieprzyk, który swoimi gabarytami przyciągał wzrok ludzi. Bił od niej odór papierosów. Po raz pierwszy odkąd Marco leży w szpitalu, spotkali się z tą kobietą:
- Co się stało z pacjentem ze 111? Marco Reusem?
- A pani jest z rodziny? - jej szorstki głos nie zniechęcił Zuzy w otrzymaniu upragnionej informacji.
- Tak, jestem jego dziewczyną!
- Taaa, a ja jestem modelką - powiedziała głosem przepełnionym ironii kobieta. Zuza zdenerwowała się, już chciała wygarnąć niekulturalnej pielęgniarce ale uprzedził ją Mario:
- Chyba nie w tym wcieleniu. - wymamrotał pod nosem, ale zaraz spotkał się z surowym wzrokiem kobiety. Zrobił krok w tym i delikatnie stanął za przyjaciółką.
- Jak Pan śmie! Dzwonie po ochronę! - wykrzyczała i kłótnia rozpoczęła się na dobre. Do pokoju weszła jeszcze Lena, która nie mając pojęcia o co kłócą się jej znajomi dołączyła do niej i solidaryzowała się z Mario i Zuzką. Kłótnia przerodziła się w prawdziwą wojnę, brakowało tylko rękoczynów. Po chwili do pokoju wszedł zdenerwowany lekarz, na widok którego wszyscy zamarli. Zażądał wyjaśnień od obu pokłóconych stron. Uspokoił pielęgniarkę, która wyglądała, że z powodu wysokiego ciśnienia zaraz eksploduje. Zaprosił trójkę znajomych do swojego gabinetu, aby tam na spokojnie mogli porozmawiać. Nadal nikt nie wiedział, co się stało z Marco. Posłusznie poszli za ordynatorem, który na miejscu ruchem ręki kazał im usiąść na wolnych krzesłach. Na twarzy przyjaciół malowało się zdenerwowanie, strach. Każdy bał się, że usłyszy najgorsze. Ale gdy tylko zobaczyli uśmiech na twarzy sędziwego człowieka, zdezorientowani spoglądali na siebie.
- Pan Reus wybudził się ze śpiączki niecałą godzinę temu. Teraz przechodzi liczne badania aby stwierdzić, czy jego mózg nie został uszkodzony podczas wypadku. Zaraz po tym zostanie przeniesiony na inną sale. - posłał w stronę gości szczery uśmiech.
- Marco się wybudził?! Marco się wybudził! - wykrzyczała ze łzami w oczach Zuza i zaraz wpadła w ramiona swojej przyjaciółki,. Dołączył do nich Mario i razem stworzyli grupowy uścisk. Zapytali lekarza, gdzie znajdą teraz blondyna i zaraz wyruszyli pod wskazane miejsce. Skierował ich do nowej sali w której będzie przebywał blondyn. Mimo, że pora odwiedzin dawno minęła zrobił wyjątek i pozwolił im spotkać się z piłkarzem. Czekając na swojego chłopaka Zuza musiała opowiedzieć przyjacielowi dzisiejsze wydarzenia związane z Thomasem. Chłopak z początku zdenerwowany, w końcu zrozumiał jej decyzję. Zuza wreszcie poczuła, że wszystko co złe ma za sobą i teraz na nowo może cieszyć się z życia z ukochanym u boku. Po 30 minutach na sale wjechał wciąż słaby Marco. Widok przyjaciół i ukochanej od razu uskrzydlił go i dodał mu nowych sił. Czułością pomiędzy dwójką zakochanych nie było końca. Zatracając się w namiętnych pocałunkach zapomnieli o tym, że nie są sami na sali. Do ich uszu dochodziły śmiechy i żarty Mario i Leny:
- No co? - zapytał słabym i lekko rozbawionym głosem Marco. Na jego twarzy zaraz pojawił się śmiech, za którym wszyscy tęsknili.
- Nic, nic przyjacielu. Brakowało nam tego widoku- odparł z uśmiechem na twarzy Goetze. Porozmawiali jeszcze chwilę, aż przyszedł czas na upragniony sen.
*****
Poranne promienie słoneczne oświetliły pogrążoną we śnie twarz szatynki. Z grymasem otworzyła oczy, ale gdy tylko uświadomiła sobie gdzie jest, na jej twarzy zawitał uśmiech. Przeciągnęła zaspane i obolałe mięśnie i rozejrzała się po pomieszczeniu. Marco wciąż spał, jego klatka piersiowa unosiła się i opadała równomiernie, oddając spokojny i ustabilizowany oddech. Swój wzrok odwróciła w przeciwnym kierunku i zobaczyła smacznie pochrapującego Mario i wtuloną w jego tors Lenę, razem leżących na małej kanapie. Kącik jej ust powędrował do góry. Przez głowę przemknęła jej myśl, że razem byliby ładną parą. Jej myśli wróciły z powrotem na ziemię, gdy tylko usłyszała głos blondyna:
- Nad czym myślisz kochanie? - zapytał słabym, lekko zachrypniętym głosem, który zawsze sprawiał, że przyjemne dreszcze przechodziły po ciele Zuzy. I tym razem było podobnie:
- Nad wszystkim. Nad tobą, nade mną, nad nimi - delikatnym ruchem ręki wskazała śpiących przyjaciół. Chłopak lekko uśmiechnął się i zaraz swój wzrok skierował na ukochaną.
- Dlaczego płaczesz kochanie? - zapytał głosem przepełnionym troski na widok zalanej łzami dziewczyny.
- Tęskniłam, tak cholernie tęskniłam. - odparła łamiącym się głosem.
- Ciii, już wszystko będzie dobrze. Zobaczysz - posłał w jej stronę szczery uśmiech. - Chodź do mnie. - chłopak długo nie czekał, gdyż Zuza momentalnie położyła się obok niego. Każdy ruch wykonywała z delikatnością i ostrożnością, nie chciała narazić Marco na jakikolwiek dodatkowy ból. Ułożyła głowę na jego klatce i pozwoliła się objąć silnymi ramionami blondyna. Chłopak opuszkami palców delikatnie
gładził ręce kobiety, co chwila całując ją delikatnie w czoło.
Leżeli w milczeniu. Słowa były zbędne. Każde z nich delektowało się chwilą z ukochanym. Ona - wielokrotnie doświadczona boleśnie przez los. On - wyrwał się ze szponów śmierci w imię miłości.
Zuza czuła, jak serce Marco regularnie bije. Wsłuchiwała się w delikatny szmer powietrza wydobywający się z ust chłopaka. Usłyszała ciche, pełne miłości i czułości słowa "Kocham cię" i zamknęła ociężałe powieki...
- Dlaczego płaczesz kochanie? - zapytał głosem przepełnionym troski na widok zalanej łzami dziewczyny.
- Tęskniłam, tak cholernie tęskniłam. - odparła łamiącym się głosem.
- Ciii, już wszystko będzie dobrze. Zobaczysz - posłał w jej stronę szczery uśmiech. - Chodź do mnie. - chłopak długo nie czekał, gdyż Zuza momentalnie położyła się obok niego. Każdy ruch wykonywała z delikatnością i ostrożnością, nie chciała narazić Marco na jakikolwiek dodatkowy ból. Ułożyła głowę na jego klatce i pozwoliła się objąć silnymi ramionami blondyna. Chłopak opuszkami palców delikatnie
gładził ręce kobiety, co chwila całując ją delikatnie w czoło.
Leżeli w milczeniu. Słowa były zbędne. Każde z nich delektowało się chwilą z ukochanym. Ona - wielokrotnie doświadczona boleśnie przez los. On - wyrwał się ze szponów śmierci w imię miłości.
Zuza czuła, jak serce Marco regularnie bije. Wsłuchiwała się w delikatny szmer powietrza wydobywający się z ust chłopaka. Usłyszała ciche, pełne miłości i czułości słowa "Kocham cię" i zamknęła ociężałe powieki...
*****
Krzyki dobiegające ze szpitalnych korytarzy przebudziły szatynkę. Podniosła lekko głowę i ujrzała uśmiechniętą twarz Marco. Chłopak pocałował ją w usta, czule i stanowczo. Kobiecie brakowało codziennych poranków z ukochanym w jednym łóżku, jego dotyku. Czułości, które zmieniały się w upojne noce. Oderwali się od siebie i spojrzeli głęboko w oczy. Miłość wprost emanowała od nich. Znowu złączyli swoje usta w pocałunku, a ich języki rozpoczęły namiętny taniec. Chwile czułości przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzeli w stronę wyjścia i ujrzeli w nich uradowanego Svena:
- Chłopaki, znalazłem ich! - wykrzyczał i zaczął się witać z kolega z boiska. Po chwili drużyna przekroczyła próg szpitalnej sali, na czele z trenerem. Każdy na wieść o polepszającym się stanie zdrowia blondyna chciał go odwiedzić. Braterskim uściskom, żartom nie było końca. Tematem numer jeden był oczywiście Marco, ale spora część rozmów dotyczyła Mario i Leny, których piłkarze zastali we śnie.
Zuza z uśmiechem na twarzy przyglądała się przekomarzaniom drużyny. W końcu nie bała się co przyniesie jutro. Czuła, że teraz jej życie nabierze nowych, lepszych barw.
_____________________________________________________________________
Ufffff, napisałam ale nie jestem zadowolona... ;/
No to teraz mamy trochę sielanki, ale pytanie: na jak długo? ;>
Eh, szkoła mnie wymęczy... Lekcje mam od 11 do 18 i nie mam czasu na nic... Rozdziały są praktycznie pisane dzień przed publikacją...
Mam nadzieję, że Wam się podoba :) Zostawcie po sobie pamiątkę, to pomaga! :*
Nie przynudzam już więcej. Zostawiam nowy rozdział i życzę miłego czytania :)
Pozdrawiam :*
_____________________________________________________________________
Ufffff, napisałam ale nie jestem zadowolona... ;/
No to teraz mamy trochę sielanki, ale pytanie: na jak długo? ;>
Eh, szkoła mnie wymęczy... Lekcje mam od 11 do 18 i nie mam czasu na nic... Rozdziały są praktycznie pisane dzień przed publikacją...
Mam nadzieję, że Wam się podoba :) Zostawcie po sobie pamiątkę, to pomaga! :*
Nie przynudzam już więcej. Zostawiam nowy rozdział i życzę miłego czytania :)
Pozdrawiam :*