wtorek, 17 września 2013

Rozdział 37

Dziewczyna przeczytała list i poczuła, jak łzy, jedna po drugiej spływają po rozgrzanych policzkach. Spojrzała jeszcze kilka razy na kartkę wyklejoną literami z kolorowej prasy i wybuchła nieopanowanym płaczem. Stało się coś, czego najbardziej się obawiała. Osunęła się bezwładnie na podłogę i dała ponieść się emocją. Beczała jak dziecko. Wzięła do ręki zdjęcie przysłane przez oprawcę, przejechała opuszkami palców po dwóch postaciach. W jej głowie pojawiło się milion myśli. Nie daruje sobie, jeśli stanie się coś Lenie. Dziewczyna była kimś więcej niż przyjaciółką... Była jak siostra, na dobre i na złe. Zawsze była przy niej. Nawet gdy Zuza wypowiedziała w jej stronę wiązankę przekleństw, ona nie odeszła. Nie ma jej kto pocieszyć, przytulić. Bała się. Lęk przeszył całe jej ciało.
Kobieta nie miała wyjścia. Musiała spotkać się z wilkiem w owczej skórze. Prawdziwym usposobieniem zła. Człowiekiem żądnym władzy i dominacji. Mężczyzną, który jest nieobliczalny w swoich działaniach. Spojrzała na zegar, który wskazywał godzinę 19:30. Pobiegła do łazienki, gdzie strumieniem zimniej wody przemyła zmęczoną twarz. Schodziła rozgrzaną skórę, chcąc, żeby jej umysł oczyścił się i podejmował racjonalne decyzje. Wytarła twarz w miękki, kremowy ręcznik i skierowała swoje kroki do salonu. Wyjęła telefon z torebki i szybkim ruchem kciuka wystukała na klawiaturze numer. Zamówiła taksówkę i usiadła jak na szpilkach na fotelu. Czas dłużył się niemiłosiernie, co chwila spoglądała na wyświetlacz telefonu. Niepokoiła się, że spóźni się na wyznaczoną godzinę. Wiedziała, że musi tańczyć tak, jak zagra jej Thomas. Wejść w grę, w której stawką było życie najbliższych. W końcu zadzwonił telefon. Taksówka już czekała przed mieszkaniem polki. Zabrała torebkę do której wrzuciła telefon i zaraz zbiegła po schodach. Wsiadła do samochodu i podała adres. Po chwili pojazd ruszył w wyznaczone miejsce. Teraz nie pozostało nic innego jak czekanie.


*****



Kwadrans przed czasem pojazd zajechał pod fabrykę. Kierowca zdziwił się, że kobieta wybrała takie miejsce na spotkanie ze znajomym. Dopytywał się, czy aby na pewno nie chce zmienić zdania i wrócić z tej ciemnej strony miasta do jego centrum. Zuza podziękowała za troskę ale postanowiła zostać na obrzeżach. Zapłaciła i poczekała, aż pojazd zniknie z jej pola widzenia. Rozejrzała się dookoła. Dopiero teraz dostrzegła, jak wielkich rozmiarów jest fabryka. Jedyne światło oświetlające budynek padało z latarni, które pomimo swoich niewielkich rozmiarów dawały zdumiewający dobry efekt, oświetlając dokładnie każdy element budowli. Dostrzegła w oddali uchylone wielkie, drewniane drzwi. Ruszyła niepewnym krokiem do wejścia, poczuła jak serce podchodzi jej do gardła. Przed wejściem do budynku wyciszyła telefon, aby nic nie przeszkadzało jej w negocjacjach z mężczyzną. Przekroczyła próg fabryki i poczuła smród. Mieszanka zwierzęcych odchodów i siarki. Kolejne kroki stawiała z duszą na ramieniu. Przechodziła długą halą, aż w końcu odważyła się zawołać swoją przyjaciółkę:
- Lena!! - ale w odpowiedzi usłyszała tylko echo. Ruszyła dalej przed siebie, w coraz większą ciemność i mrok. Serce wliło jak oszalałe, tętno sięgało granic możliwości. Jej oczom ukazał się jasny pasek światła zaraz przy ziemi. Domyśliła się, że tam są drzwi. Wyciągnęła przed siebie ręce w poszukiwaniu klamki. Gdy ją znalazła nacisnęła, a przedmiot pod wpływem jej siły w łatwością ustąpił. Otwieraniu drzwi towarzyszyło głośne skrzypnięcie, które mogło przywołać nieproszonych gości. Weszła do pokoju i zaraz zobaczyła swoją przyjaciółkę.
Przywiązaną do krzesła, z zakneblowanymi ustami. Twarz poobijana i zalana łzami. Na rękach i nogach miała liczne siniaki. Potargane i brudne ubrania. Gdy tylko zobaczyła Zuzę od razu ożywiła się. Próbowała coś powiedzieć, ale taśma przylegająca do jej twarzy uniemożliwiała to. Zaczęła wiercić się na krześle i mamrotać. Zuza bez żadnej zwłoki podbiegła do przyjaciółki. Delikatnie oderwała taśmę z jej ust. Nie zdążyła cokolwiek powiedzieć bo głos zabrała Lena:
- Uciekaj! On jest nieobliczalny!
- Uciekniemy razem! A teraz zamknij się i mi pomóż - i dziewczyny wspólnymi siłami próbowały uporać się z węzłami zaciśniętymi na kończynach. Niestety, były one mocno zaciśnięte i kobiety nie mogły w żaden sposób rozwiązać ich.
- Zuzka, uciekaj! On zaraz będzie! - wykrzyczała zapłakana Lena.
- Za późno. On tu już jest - z szyderczym uśmiechem na twarzy w drzwiach stał Thomas. Dziewczyny na dźwięk tego głosu poskoczyły ze strachu. Facet zaczął kierować się w stronę przyjaciółek, zza jego pleców wyłonił się następny przeciwnik. - Czyli jednak Lena coś dla ciebie znaczy. Poświęcić się w  imię przyjaźni. Twój altruizm doprowadza mnie do łez. - mężczyzna cały czas kierował się w stronę Zuzy. Dziewczyna instynktownie cofała się, aż natrafiła plecami na ścianę. Po chwili Thomas był tak blisko, że kobieta czuła jego oddech na swojej twarzy. Ręce zaraz zaczęły błądzić po jej tali. - Wiedziałem że przyjdziesz. Jesteś taka słaba. A teraz cała moja! - zaśmiał się prosto w bladą i przerażoną twarz szatynki. Po chwili wpił się w jej usta z taka zachłannością, że każdy pocałunek sprawiał ból. Kobieta próbowała szarpać, bić napastnika ale wszystko poszło na marne. Szybko schował drobne ramiona Zuzy w jego morderczym uścisku. Po pokoju rozchodziły się krzyki związanej Leny. Z braku tlenu, przed oczami szatynki pojawiały się ciemne plamki. Następną rzeczą, którą pamięta to upadek na ziemię i krzyki nowych mężczyzn.



*****



- Na pewno nie chcą panie pojechać do szpitala? - zapytał sanitariusz roztrzęsionej Zuzy, która siedziała w karetce obok Leny. Żadna z nich nie miała większych obrażeń fizycznych, gorzej było z psychiką przyjaciółek. Spojrzały na siebie i kiwnięciem głowy dały przecząca odpowiedź. Polki przykryte kocami czekały, aż funkcjonariusze przyjdą spisać ich zeznania. Z wielkiej fabryki wyszło kilku policjantów a z nimi Thomas i jego wspólnik. Na widok dziewczyn uśmiechnął się:
- Ja tak łatwo nie daje za wygrana. Jeszcze będziesz moja! - wykrzyczał po czym został wprowadzony do radiowozu. Samochód ruszył a za min kilka następnych. Po chwili przyszedł policjant, spisał zeznania dziewczyn. Wyjaśnił, dlaczego zostali wezwani na teren opuszczonej fabryki. To zaniepokojony taksówkarz zadzwonił po policje. Zuza dziękowała Bogu, że trafiła akurat na tego człowieka. Gdyby nie on, teraz dalej byłaby zakładniczką Thomasa. Czuła, że ten koszmar nareszcie się skończył. Funkcjonariusz zobaczył, że kobiety są wymęczone dlatego kazał przyjść jutro na komisariat w celu złożenia szerszych wyjaśnień. Zaproponował, że odwiezie je do mieszkania na co z chęcią przystały. Gdy już wygonie usadowiły się na tylnym siedzeniu i zapięły pasy, zadzwonił telefon szatynki. Po trzecim sygnale odebrała a w słuchawce telefonu usłyszała zdenerwowany głos Mario:
- Mario, coś się stało? - próbowała zapytać jak najspokojniej, ale jej głos po każdym wypowiedzianym słowie łamał się.
- Marco, on....


____________________________________________________________________________


Jak myślicie, co się stało z Marco? ;)
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam! Rozdział miał być dodany przez weekend, ale niestety nie wyrobiłam się z czasem... Wena również nie była łaskawa ;/
Przepraszam również za powyższe wypociny ;c
Mimo wszystko proszę Was o komentarze. One wiele dla mnie znaczą. Nauki jest coraz więcej, i chce wiedzieć, czy jest sens pisać nowe rozdziały :)
Tak więc zostawiam Was z nowym rozdziałem i życzę miłego czytania :)

Pozdrawiam :*

15 komentarzy:

  1. Rozdział wspaniały! Niech tego Thomasa zamkną w pierdlu! -.-
    Oby nic nie było dla Marco! No wiesz co, urwać w takim momencie! Dawaj szybko nn <3
    Buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak się cieszę że ten taksówkarz zadzwonił na policje:) Mam nadzieje że Mario dzwoni po to aby poinformować Zuze że Marco się wzbudził. Przynajmniej ja bym tak chciała.

    Proszę abyś zajrzała do mnie wolnym czasie .
    Pozdrawiam i całuje Lena :*

    OdpowiedzUsuń
  3. aaa! Przerywać w takim momencie?! No jak możesz?! aaa! Zabić to mało! Ajajaj ;c Rozdział jest boski <3 Boże, ten taksówkarz jest taki miły :33 Dobrze, że zadzwonił po policję :3
    Czekam na nexta :)
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty to masz wyobraźnie, ZAZDROSZCZĘ <3
    Kocham tego bloga i nie mg doczekać się następnego rozdziału. :p

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieje że marco się wybudził !! :))
    A co do rodzialu to mega kocham twego blooga ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale ty trzymasz człowieka w napięciu, masakra ! Marco co ? Co z nim ? Kurde no, mam nadzieję, że Thomas nie maczał w tym palców. Już miałam nadzieję, że go zamknęli i będzie spokój a tu proszę, takie zaskoczenie... Oby nie maczał w tym palców ! I z Marco wszystko było ok....Niech Mario nie ma dla niej złych wiadomości, bo biedna wystarczająco już wycierpiała... Thomas niech zgnije w więzieniu, właśnie tam jest jego miejsce ! Ale to jak realistycznie wszystko oddałaś i jak skonstruowałaś akcję to wow, jestem pod wrażeniem : ) Powtórzę się, ale uwielbiam Twoją twórczość i to w jaki sposób piszesz, jestem Twoją fanką, bez dwóch zdań. Dodawaj szybiutko nexta bo obgryzę wszystkie paznokcie z niepewności. Niecierpliwie czekam ! Pozdrawiam i ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że Zuza trafiła na takiego taksówkarza ;)
    Mam nadzieję, że Mario chce jej powiedzieć, że Marco się obudził ;)
    Ale przeraziłaś mnie trochę ;)
    Rozdział cudowny ! <3
    Pozdrawiam - Nikola :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Co się stało z Marco? ; o Mam nadzieję, że nie to o czym myślę.! :) Prawda? Marco nie może... nie, nie, nie.! Mario zadzwonił do niej aby powiedzieć, że Reus w końcu wybudził się ze śpiączki i teraz już wszystko będzie dobrze.! :D Powiem tak, bardzo, ale to bardzo dobrze, że ten taksówkarz zadzwonił na policję, boję się aż pomyśleć co by było, gdyby nikt nie zainterweniował i dziewczyny dalej byłby w rękach Thomasa... Całe szczęście trafił już za kratki i myślę, że posiedzi sobie za nimi trochę.! :) Przynajmniej nie będzie zatruwał już więcej życia Zuzie, a ona w końcu będzie miała spokój i teraz w całości będzie mogła się skupić na życiu u boku Marco i zapomnieć o tych wszystkich złych incydentach, które ją przez niego spotkały. W końcu będzie mogła żyć teraźniejszością i niczym się nie zamartwiać.! :)
    Rozdział ucięłaś w najmniej odpowiednim momencie, już nie mogę się doczekać kolejnego i wierzę, że moje złe przeczucia się nie potwierdzą. ;< Masz naprawdę wielki dar do pisania i powiem, że strasznie Ci tego zazdroszczę.! :) Potrafisz zainteresować czytelnika i to w dużej mierze u Ciebie cenię.! <3 Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.! Mam nadzieję, że rozdział pojawi się lada dzień.! ;)
    Pozdrawiam gorąco.! ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Tyle mam do nadrobienia :)
    Po długiej przerwie zapraszam na 9 rozdział Cristiano and Natalie.
    Pozdrawiam ;*
    http://cristiano-natalie-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. w takim momencie?! dostanę zawału zaraz.
    rozdział cudowny ;) nie mogę doczekać się kolejnego.
    Pozdrawiam, Patrycja :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak mogłaś w takim momencie? :D
    Rozdział genialny!
    Czekam na kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny rozdział!! :) Czekam z niecierpliwością na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  13. O matko! Ale się dzieje! Rozdział jest fantastyczny! Jak ja się bałam, że Thomas zrobi Zuzie coś złego. Na szczęście ten taksówkarz zadzwonił po policję. Całe szczęście! W takim momencie przerwać? Nie wytrzymam z ciekawości. Mam nadzieję, że z Marco będzie wszystko w porządku. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytałam z zapartym tchem!:)
    Świetny<33
    Mam nadzieję, że z Marco wszystko dobrze:)
    Weny życzę:**
    I zapraszam do siebie: http://powrotyirozstania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Marco ... Moja pierwsza myśl , że nie żyje ...
    Rozdział świetny . Zaraz idę czytać kolejny .
    Już myślałam , że Thomas zrobi Zuzie krzywdę . ;/ Mam nadzieję , że raz na zawsze zniknie z ich życia .
    Przepraszam , że tak późno komentuję , ale nauka i te sprawy ... Sama rozumiesz .
    Pozdrawiam . ;*

    OdpowiedzUsuń