*Oczami Marco*
Wreszcie się pocałowaliśmy. To było coś cudownego. Ta dziewczyna jest wyjątkowa, wiedziałem to odkąd ją po raz pierwszy zobaczyłem. Gdy tylko jest przy mnie zaczynam wariować. Nigdy nie czułem czegoś podobnego. To pierwsza dziewczyna o którą musiałem tak naprawdę walczyć. I nie żałuję tego. Cierpliwość się opłaciła. Siedzę w samochodzie i dotykam ręką moich ust, które jeszcze przed chwilą całowała Zuza. Te jej cudowne usta. Mógłbym je całować bez końca. Jestem najszczęśliwszym facetem na świecie, a to wszystko dzięki niej.
30 minut później
Wszedłem do mieszkania Mario bez pukania. Było ono zbędne. Poszedłem do salonu i ujrzałem półprzytomnego przyjaciela w otoczeniu sterty pustych butelek
- Mario stary, co się z tobą stało?
- Miłość bracie. Miłość jest cudowna ale sieje też spustoszenie. Coś ty taki radosny?
- Miłość - rozmarzyłem się o Zuzie.
- W końcu ją pocałowałeś?
- Taaa, i mówić ci. To było coś cudownego. Cały czas o niej myślę.
- To dlaczego jesteś u mnie a nie u niej?
- Zadzwoniłeś do mnie lamo, nie pamiętasz? Powiedziałeś że to sprawa życia i śmierci.
- Wybacz stary, nie kontaktuję.
- Dlaczego Ann zerwała z tobą?
- Czekaj cytuje: "Nie chcę wiązać się z kimś, kto przez cały czas zachowuje się jak dziecko. Ja szukam prawdziwego mężczyzny a nie przerośniętego bachora.... " to i jeszcze wiele słów o mojej kasie. Że byłem skąpy gdy chodziła na zakupy z przyjaciółkami, że mało zarabiam...
- O ta suka! Nigdy jej nie lubiłem.
- Mogłem się posłuchać, gdy mnie przed nią ostrzegałeś
- Teraz to nieistotne. Jak się czujesz?
- Jakby przejechał po mnie tir...
- Oj Mario. Jutro poszukamy ci nowej dziewczyny. A teraz daj tą butelkę, sam będziesz pił?
- Marco kocham cię bracie. - Mario zaczął się tulić do mnie i płakać jak bóbr. Jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie. Byłem wściekły na Ann za to jak potraktowała mojego przyjaciela. Chłopak nie zasługiwał, żeby cierpieć.
- Marco, mam pytanie? - ciężko było zrozumieć pytanie chłopaka, promile zrobiły już swoje z jego wymową.
- Co jest?
- A powiedz mi, chociaż ty mnie kochasz?
- Mario przyjacielu, gdybym cię nie kochał to siedziałbym tu teraz z tobą?
- Niedźwiadka bracie! - i chłopak rzucił się na mnie. Odwzajemniłem jego uścisk. Po chwili chłopak wrócił do swojego zajęcia, czyli do picia. Już wyobraziłem sobie minę Kloppa na widok zkacowanego Mario. Ale nie to było najważniejsze. Bardziej martwiłem się o mojego przyjaciela, on naprawdę kochał Ann. Chłopak w końcu usnął. Przykryłem go kocem a sam skierowałem się w stronę sypialni dla gości. Wcześniej jeszcze zjadłem kolację i wziąłem prysznic. Cały czas myślałem o Zuzie. Co robi, gdzie i z kim jest? Chciałem mieć ją tylko dla siebie. Czy się zakochałem? Nie mam pojęcia. Nigdy nie byłem zakochany, nie wiem jakie to uczucie. Byłem w związkach, ale nigdy nie powiedziałem żadnej mojej dziewczynie, że ją kocham. Nie chciałem robić im nadziei. Z Zuzą jest inaczej. Chciałbym wykrzyczeć całemu światu, że jest moją dziewczyną. Wykrzyczeć jaki jestem szczęśliwy. Wyszedłem z łazienki i skierowałem się w stronę sypialni. Położyłem się na łóżku i myślałem. O Zuzie. O jej bajecznych oczach, pięknym ciele, cudownej osobowości. Wysłałem jej sms`a. Po chwili otrzymałem odpowiedź:
- Mario stary, co się z tobą stało?
- Miłość bracie. Miłość jest cudowna ale sieje też spustoszenie. Coś ty taki radosny?
- Miłość - rozmarzyłem się o Zuzie.
- W końcu ją pocałowałeś?
- Taaa, i mówić ci. To było coś cudownego. Cały czas o niej myślę.
- To dlaczego jesteś u mnie a nie u niej?
- Zadzwoniłeś do mnie lamo, nie pamiętasz? Powiedziałeś że to sprawa życia i śmierci.
- Wybacz stary, nie kontaktuję.
- Dlaczego Ann zerwała z tobą?
- Czekaj cytuje: "Nie chcę wiązać się z kimś, kto przez cały czas zachowuje się jak dziecko. Ja szukam prawdziwego mężczyzny a nie przerośniętego bachora.... " to i jeszcze wiele słów o mojej kasie. Że byłem skąpy gdy chodziła na zakupy z przyjaciółkami, że mało zarabiam...
- O ta suka! Nigdy jej nie lubiłem.
- Mogłem się posłuchać, gdy mnie przed nią ostrzegałeś
- Teraz to nieistotne. Jak się czujesz?
- Jakby przejechał po mnie tir...
- Oj Mario. Jutro poszukamy ci nowej dziewczyny. A teraz daj tą butelkę, sam będziesz pił?
- Marco kocham cię bracie. - Mario zaczął się tulić do mnie i płakać jak bóbr. Jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie. Byłem wściekły na Ann za to jak potraktowała mojego przyjaciela. Chłopak nie zasługiwał, żeby cierpieć.
- Marco, mam pytanie? - ciężko było zrozumieć pytanie chłopaka, promile zrobiły już swoje z jego wymową.
- Co jest?
- A powiedz mi, chociaż ty mnie kochasz?
- Mario przyjacielu, gdybym cię nie kochał to siedziałbym tu teraz z tobą?
- Niedźwiadka bracie! - i chłopak rzucił się na mnie. Odwzajemniłem jego uścisk. Po chwili chłopak wrócił do swojego zajęcia, czyli do picia. Już wyobraziłem sobie minę Kloppa na widok zkacowanego Mario. Ale nie to było najważniejsze. Bardziej martwiłem się o mojego przyjaciela, on naprawdę kochał Ann. Chłopak w końcu usnął. Przykryłem go kocem a sam skierowałem się w stronę sypialni dla gości. Wcześniej jeszcze zjadłem kolację i wziąłem prysznic. Cały czas myślałem o Zuzie. Co robi, gdzie i z kim jest? Chciałem mieć ją tylko dla siebie. Czy się zakochałem? Nie mam pojęcia. Nigdy nie byłem zakochany, nie wiem jakie to uczucie. Byłem w związkach, ale nigdy nie powiedziałem żadnej mojej dziewczynie, że ją kocham. Nie chciałem robić im nadziei. Z Zuzą jest inaczej. Chciałbym wykrzyczeć całemu światu, że jest moją dziewczyną. Wykrzyczeć jaki jestem szczęśliwy. Wyszedłem z łazienki i skierowałem się w stronę sypialni. Położyłem się na łóżku i myślałem. O Zuzie. O jej bajecznych oczach, pięknym ciele, cudownej osobowości. Wysłałem jej sms`a. Po chwili otrzymałem odpowiedź:
Tobie tez najpiękniejszy ;*Z uśmiechem na twarzy udałem się do krainy Morfeusza.
Następnego dnia, mieszkanie Zuzy i Leny:
Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Pomimo tego, że rolety były rozwinięte, światło znalazło drogę do mojego łóżka, a dokładniej do mojej twarzy. Niechętnie przeciągnęłam się, przetarłam zaspane oczy i usiadłam na łóżku. Mój wzrok skierowałam w stronę budzika, który wskazywał godzinę 6:30. Z grymasem na twarzy położyłam się z powrotem na łóżku. Zamknęłam oczy. Jednak sen nie chciał mnie zmorzyć. Miałam dziwne wrażenie, że dzisiaj się coś wydarzy. Nie wiedziałam dlaczego, ale coś wewnątrz mówiło mi, że lepiej dzisiaj nie wychodzić z łóżka. Zignorowałam ten głos i pomaszerowałam w stronę szafy. Wyciągnęłam strój do joggingu. Wiedziałam, że na pewno nie usnę, nie widziałam sensu w dalszym leżeniu i marnowaniu czasu. Przed wyjściem wzięłam butelkę wody, na wszelki wypadek. Ulice Dortmundu były puste, samochody przejeżdżały sporadycznie. Pogoda nie zachęcała do biegania ale nie miałam co ze sobą zrobić. Po solidnej rozgrzewce skierowałam się w stronę parku. Gdy już dotarłam na miejsce, spotkałam kilku innych maniaków biegania. Włożyłam słuchawki i puściłam muzykę na full`a. Niesiona rytmem muzyki ruszyłam przed siebie. Po niecałej godzinie postanowiłam wracać. Nie chciałam się przecież przeziębić tylko dać upust swojej energii. Gdy weszłam do mieszkania, przywitała mnie cisza. Poszłam do łazienki. Zdjęłam przepocone ubrania i weszłam pod prysznic. Na moje ciało spłynęła fala ciepłej wody. Zamknęłam o czy i myślałam. O Marco, o pocałunku. Czy on coś znaczył dla niego? Moją głowę zakrzątało również to przeczucie. Zamiast cieszyć się, że spotkałam cudownego chłopaka, jestem zaniepokojona. Ale czym? Sama już nie wiem. Może po prostu nie chce dopuścić do siebie myśli, że mogę być szczęśliwa. W końcu, po tylu tragediach. Skończyłam brać prysznic, ubrałam się i wysuszyłam włosy. Zeszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Po chwili dołączyła do mnie moja przyjaciółka. Po jej minie wiedziałam, ze coś ją dręczy:
- Lena, co jest? - zapytałam pełna troski
- Posłuchaj, musimy pogadać.
- Wiedziałam! Odkąd się obudziłam czułam, że coś się dzisiaj stanie. Powiedz prosto z mostu, co jest grane?
- Pamiętasz tego Thomasa?
- No tak, ale nie rozumiem do czego zmierzasz.
- Posłuchaj, za każdym razem gdy się z nim spotykam pyta o ciebie. Co robisz, jaka jesteś. On wpadł w jakąś obsesje. Boję się, że coś ci jeszcze zrobi - nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Z tego co opowiedziała, to ten facet jest jakimś psychopatą! Moja mina zrzedła na myśl o naszej "rozmowie". Nie umknęło to oczywiście uwadze Leny:
- Zrobił ci już coś???
- Nie, zwariowałaś? Tylko podczas ostatniej rozmowy pieprzył coś o tym, że jeszcze będę jego i w ogóle był dziwny.
- Boże, on jest nienormalny.
- Spokojnie, nic mi nie zrobi. Potrafię się obronić. A pamiętasz jak w gimnazjum pobiłam Michała bo ukradł mój piórnik?
- Oczywiście że pamiętam. Chłopak miał rękę w gipsie przez 2 miesiące. Ale błagam cię, uważaj na siebie. I mów mi o wszystkich waszych rozmowach.
- Dobrze mamusiu, a teraz jedz tą jajecznicę bo wystygnie.
- Mamusiu? Przez tego Reusa zwariowałaś - wystawiła mi język.
- Może, a teraz jedz bo będzie foch forever.
Udawałam przed Leną, że jej słowa nie zrobiły na mnie wrażenia. Ale tak nie było. Przestraszyła się i to na poważnie. Czego on może chcieć ode mnie?! Rozmawialiśmy może 5 minut, a on ubzdurał sobie coś. Mam nadzieję, że da mi spokój.
*****
Równo o jedenastej przyjechała po nas Ewa z Agatą. W świetnych humorach ruszyłyśmy na podbój sklepów. Ja skupiłam się na prezentach dla rodziny. W najbliższy poniedziałek jadę do Polski na święta. Nie widziałam ich ponad dwa miesiące, stęskniłam się. Gdy już kupiłam upominki, dołączyłam do dziewczyn które szalały po sklepach z ubraniami. Wykupiły połowę sklepów. Ja również kupiłam sobie bluzkę, jeansowe rurki oraz sweterek. Zmęczone ponad 3 godzinnym chodzeniem po sklepach usiadłyśmy w kawiarni. Miała dołączyć do nas Cathy, którą coś niespodziewanie zatrzymało w domu. Zamówiłyśmy po kawie i ciastku i czekałyśmy na znajomą. W między czasie każda chwaliła się swoimi najnowszymi zakupami. Po chwili dołączyła do nas Cathy, ale nie była sama. Była z nią niska blondyna.
- Dziewczyny przepraszam za spóźnienie. Coś mnie zatrzymało. - lekkim gestem wskazała w kierunku blondynki, a Lena uśmiechnęła się pod nosem. - Zuza, wy się chyba nie znacie. To jest Caroline Bohs, była dziewczyna Marco.
- Cathy, głupiutka. Całą drogę ci tłumaczyłam, ze nie była. Zamierzam wrócić do Marco!
_____________________________________________________________
No i jest kolejny rozdział. Kilka razy próbowałam go napisać i ta wersja jest chyba najlepsza ze wszystkich.... Przez ten upał nie mogłam niczego sensownego napisać. Mam nadzieję, że powyższy rozdział przypadł Wam do gustu :) KOMENTUJCIE - to mi bardzo pomaga :)
Znalazłam wczoraj ten filmik: http://www.youtube.com/watch?v=oDzlGdqy7Vk
Hahahahaha, nie mogłam powstrzymać się od śmiechu ;p Od razu polepszył mi się humor :)
Pozdrawiam :**