wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 11



            Wróciłam do domu punktualnie o 16, i ku mojemu zdziwieniu Lena przygotowywała obiad. To był pierwszy raz, gdy wróciła tak wczas. Ucieszyłam się, że nie będę musiała siedzieć sama do wieczora.
- Hej, ty już w domu? – rzuciłam i ucałowałam ją w policzek.
- Hej, nie cieszysz się? – zaczęła się ze mną droczyć, co po prostu uwielbiała.
- Jasne, że się cieszę. Mam nadzieję, że nie masz planów na wieczór bo idziesz ze mną na imprezę.
- To jest stwierdzenie?
- To jest rozkaz! – zaczęłam się śmiać.
- A mogę wiedzieć z jakiej okazji świętujemy?
- Cóż, moi nowi koledzy z pracy postanowili opić fakt, że zaczęłam pracować z nimi.
- Ooooo, może poznam tego twojego Sebastiana! – rzuciła podekscytowana Lena.
- Po pierwsze, nie jest mój. Po drugie, przez cały dzisiejszy trening nie odezwał się do mnie ani słowem, więc nie jest mną zainteresowany. Koniec tematu!
- Aaaa, pieprzenie o Szopenie! Nie znasz się! Lepiej zastanów się co włożyć, żeby wszystkim kopary opadły.
- Myślałam o … - nie skończyłam mówić a Lena już wyraziła swoją opinię.
- Na pewno jeansy, bluza i trampki tak?
- Phiii, masz lepszy pomysł?
- Oczywiście! Za mną! – nie zdążyłam nawet zaprotestować a Lena pociągnęła mnie za sobą do swojej sypialni. – Daj mi minutkę. Zaczęła grzebać w szafie, przy tym wyrzuciła na podłogę połowę swoich ubrań. – Mam, to będzie cudo!
Moim oczom ukazała się śliczna, beżowa sukienka bez ramiączek, z czarną kokardą, która dodała jej pazura.
Dobrałyśmy do niej wysokie, czarne szpilki ozdobione ćwiekami  oraz kilka bransoletek . Lena wybrała bardziej codzienny look: biały top z nadrukiem, czarną, skórzaną spódnice do kolan oraz szpilki w tym samym kolorze. Równo o dwudziestej byłyśmy gotowe do wyjścia. Dałam Lenie adres, pod który mamy pojechać. Ta zamówiła taxówkę i zaczęła komentować, jak to będzie fajnie poznać drużynę Borussi. Zaczęła smuć plany, z którymi pójdzie na randkę, z kim będzie tańczyć. Śmiać mi się chciało, gdy jej słuchałam. Zastanawiałam się, czy Marco tam będzie. Na treningu sprawiał wrażenie zainteresowanego mną. Słyszałam od Łukasza, ze to kobieciarz a z takich chciałam omijać szerokim łukiem. Jednak coś ciągnęło mnie do niego. Może to przez te jego wielkie, niebieskie oczy? Chciałam go lepiej poznać. Z moich rozmyślań wyrwała mnie Lena, która krzyczała, że taxówka już przyjechała. Po 30 minutach dotarłyśmy do klubu. Gdy weszłyśmy do środka, nie zdążyłam się dobrze rozejrzeć i poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach. Odwróciłam się i zobaczyłam Sebastiana.
- Witaj piękna! – rzucił po czym od razu mnie pocałował w policzek.
- Hej – odparłam trochę speszona. – Gdzie są wszyscy?
- Czekają na ciebie i na twoją śliczną koleżankę.
- Sebastian, poznaj moją zwariowaną przyjaciółkę, Lenę.
- To ten Sebastian? – rzuciła od razu Lenka.
- Tak, ten.
- Wiele o tobie słyszałam.
- Tak? Mam nadzieję, że same pozytywy.
Czułam się idiotycznie.
- Wiecie, co? Może was zostawię samych, skoro chcecie nabijać się ze mnie?
- Zuza, my się tylko tak droczymy, kochana. Chodźmy do wszystkich.
Byłyśmy ostatnimi z zaproszonych gości. Cała drużyna przyszła, poczułam, że naprawdę mnie polubili. Na mój widok wszyscy się ucieszyli. Marco także:
- Nasza kochana Zuza przyszła! – rzucił radośnie Łukasz.
- I przyprowadziła koleżankę – dopowiedział Mario.
- Towarzystwo, poznajcię Lenę Mikołajczyk – z uśmiechem na twarz przedstawiłam moją koleżankę.
- Przyjaciele Zuzy są naszymi przyjaciółmi! – wykrzyczał lekko wstawiony już Kuba.
Oprócz piłkarzy przyszły też ich wybranki. Żona Kuby, Agata, Ewa oraz Cathy, dziewczyna Matsa Hummels`a oraz wiele innych. Rozmawiałyśmy przez długi czas, znalazłyśmy wspólny język. Gdyby nas nie znali, można byłoby powiedzieć, że dogadujemy się jak dobre przyjaciółki. Umówiłyśmy się następnego dna na kawę, ponieważ w tym hałasie ciężko było komunikować. Nagle wpadł Kuba i Łukasz:
- Porywamy was! – i pociągnęli swoje żony na środek  parkietu. Po chwili dołączyła do nich Lena z Mario. Kończyłam pić drinka gdy usiadł koło mnie Marco:
- Zatańczymy? – rzucił z uśmiechem, któremu nie można było się oprzeć.
- Jasne.
Po chwili wirowaliśmy w rytm muzyki. Czułam się cudownie. Marco był wspaniałym tancerzem. Po kilku piosenka poczułam się zmęczona, chciałam usiąść ale Marco objął mnie:
- Nie uciekaj ode mnie – na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
- Nie zapuszczaj się z tymi rękami, Reus.
- To nie moja wina, że działasz na mnie jak magnes.
- Hahahaha, lepszego tekstu nie mogłeś wymyśleć? – zaczęłam się z niego śmiać.
- Staram się. – odparł lekko zawstydzony.
- To próbuj dalej. – wyszeptałam mu do ucha i wróciłam do Leny, która przez cały czas przyglądała się nam.
- I jak tam piękny i młody Reus? – rzuciła śmiejąc się Lena.
- Spoko, ja jak miałoby być?
- Nie mów, że nie widzisz jak on na ciebie patrzy.
- Czyli jak?
- Dziewczyno! On rozbiera cię wzrokiem! Zaczęłam się śmiać.
- Proszę cię, on jest jak duże dziecko. On każdą dziewczynę traktuje jak zdobycz!

 W tym samym czasie Reus poszedł do baru, gdzie siedział Mario:
- Co ty taki przybity? Nie poderwałeś pani fotograf? – zaczął nabijać się z niego. Marco ciężko westchnął:
- To będzie trudne. – odparł z grymasem na twarzy.
- Mówiłem ci? Mówiłem mu Mario?
- Mówiłeś, mówiłeś Łukasz! – Mario zaczął się śmiać z piłkarza.
- Mówiłem ci! – krzyczał pijany Piszczek.
- I co teraz zrobisz? – zapytał Goetze.
- No co? Gówno. Na pewno się nie poddam!
- Zakład, że nie dasz rady?
- O co?
- O honor?
- Słabe. Weź wysil ten swój mózg, o ile go masz! – rzucił Marco.
- 100 Euro?
- Zgoda! 

Jeszcze kilka razy tańczyłam z Marco, który wciąż zasypywał mnie swoimi „zacnymi” tekstami. Chłopak nie dawał za wygraną. W końcu Mario siłą odciągnął go ode mnie. Był pijany i szukał towarzyszki na resztę nocy. Przed północą wszyscy piłkarze, za wyjątkiem Goetzego, Khela i Bendera nie nadawali się do niczego. Około godziny drugiej w nocy zaczęliśmy się rozchodzić. W końcu jutro jest ostatni trening przed meczem z Bayernem Monachium. Klopp na pewno nie będzie zadowolony z piłkarzy, gdy zobaczy ich w takim stanie!

_______________________________________________________________

Wróciłam! W końcu mam dostęp do internetu :P
Mam nadzieję, że się podoba :*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Pozdrawiam :*

A.

2 komentarze:

  1. Jeszcze się zastanawiasz ? Jasne , że się podoba . Jest świetnie . ;*

    Zapraszam do mnie na nowy http://sicelaestvrai.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń