Po trzech dniach milczenia w końcu pogodziłam się z
Leną. W ramach przeprosin namówiła mnie na imprezę. Tym razem, o dziwo to ja
balowałam. Obudziłam się o 9 rano i z bólem głowy udałam się do kuchni.
Szukałam czegoś do picia, ale znalazłam tylko przeterminowane mleko. Super,
mruczałam pod nosem. Jak zwykle Lena nie zrobiła zakupów, no bo po co?! Od rana
do wieczora jej nie ma, ja nawet nie wiem gdzie ona pracuje, co robi? Ale ze
mnie przyjaciółka, dołowałam się w myślach. Nagle usłyszałam, że mój telefon
dzwoni. Szybko pobiegłam po niego i zauważyłam „NUMER NIEZNANY”. Ciekawe kto
to?
- Słucham? - powiedziałam ochrypniętym głosem
- Halo, Zuza? - skąd znam ten głos..? A no tak! To Łukasz!
- Hej, co tam?
- Stara bieda - rzucił radośnie - mam dobrą wiadomość dla ciebie! Rozmawiałem z trenerem, chce, żebyś przyszła dzisiaj na rozmowę.
- Ty tak na serio? - zapytała z niedowierzaniem. W głębi serca, cieszyłam się bo ta praca wydawała się być naprawdę ciekawa ale nie wiem, jak wytrzymam całe dnie z 20 facetami!
- No poważnie! Dzisiaj o 14, dasz radę? Tylko weź ze sobą jakieś twoje prace, musisz się im pochwalić swoim talentem!
- No jasne, dzięki! Jesteś kochany! - odparłam radośnie. Miałam okazję go lepiej poznać. Spotkałam się jeszcze parę razy z Łukaszem i Ewą. Sądzę, że się zaprzyjaźniliśmy.
- Od czego są przyjaciele! - rzucił radośnie - Muszę już kończyć, pa.
- Pa.
- Słucham? - powiedziałam ochrypniętym głosem
- Halo, Zuza? - skąd znam ten głos..? A no tak! To Łukasz!
- Hej, co tam?
- Stara bieda - rzucił radośnie - mam dobrą wiadomość dla ciebie! Rozmawiałem z trenerem, chce, żebyś przyszła dzisiaj na rozmowę.
- Ty tak na serio? - zapytała z niedowierzaniem. W głębi serca, cieszyłam się bo ta praca wydawała się być naprawdę ciekawa ale nie wiem, jak wytrzymam całe dnie z 20 facetami!
- No poważnie! Dzisiaj o 14, dasz radę? Tylko weź ze sobą jakieś twoje prace, musisz się im pochwalić swoim talentem!
- No jasne, dzięki! Jesteś kochany! - odparłam radośnie. Miałam okazję go lepiej poznać. Spotkałam się jeszcze parę razy z Łukaszem i Ewą. Sądzę, że się zaprzyjaźniliśmy.
- Od czego są przyjaciele! - rzucił radośnie - Muszę już kończyć, pa.
- Pa.
Nie mogłam uwierzyć w
to, co się stało. Mam rozmowę o pracę. Chciałam porozmawiać o tym z Leną, ale
ta jak zawsze, miała telefon wyłączony. No ładnie, pomyślałam. Ale jej burdę
zrobię, jak tylko wróci do domu. Olewać przyjaciółkę. Ja jej dam, chyba ciche
dni!, chichotałam pod nosem. Zuzka, ogarnij się! Musisz się zacząć zbierać,
nawet nie wiesz jak trafić na ten stadion. Wzięłam kąpiel, i zaczęłam się
szykować. Wyrzuciłam wszystkie ubrania z szafy, musiałam znaleźć coś
odpowiedniego. Nie mogę pójść wystrojona jak na wesele, ale znowu musze pokazać
się z jak najlepszej strony, myślałam. Po półgodzinnych poszukiwaniach
znalazłam swój idealny komplet!
- Cudo - rzuciłam zadowolona. Wybrałam klasyczne, pastelowe kolory a do tego kilka dodatków. Włosy spięłam w niedbałego koka, ponoć taki dodaje mi uroku. Do tego lekki makijaż i byłam gotowa. Lenie zostawiłam tylko liścik:
- Cudo - rzuciłam zadowolona. Wybrałam klasyczne, pastelowe kolory a do tego kilka dodatków. Włosy spięłam w niedbałego koka, ponoć taki dodaje mi uroku. Do tego lekki makijaż i byłam gotowa. Lenie zostawiłam tylko liścik:
Hej, jakby Cię to interesowało, to poszłam na rozmowę o pracę. Przydaj się na coś i zrób zakupy. Pogadamy wieczorem. Buziaki,
Zuza ;)
Zadowolona wyruszyłam z
mieszkania, taxi już na mnie czekało.
- Poproszę pod Signal Iduna Park - powiedziałam cała zadowolona. Okazało się, że stadion jest 40 minut drogi od mojego mieszkania. No super, co ja zrobię jak będą korki, dołowałam się w myślach. Dobre 10 minut stałam przed stadionem, chciałam uciec. Cała trzęsłam się ze strachu. Gdzieś głęboko we mnie obudziła się mała dziewczynka, która chciała wrócić do domu. Z moich rozmyślań wybudził mnie Łukasz:
- Poproszę pod Signal Iduna Park - powiedziałam cała zadowolona. Okazało się, że stadion jest 40 minut drogi od mojego mieszkania. No super, co ja zrobię jak będą korki, dołowałam się w myślach. Dobre 10 minut stałam przed stadionem, chciałam uciec. Cała trzęsłam się ze strachu. Gdzieś głęboko we mnie obudziła się mała dziewczynka, która chciała wrócić do domu. Z moich rozmyślań wybudził mnie Łukasz:
- Hej, nie wchodzisz? -
zapytał z ciekawością i pocałował mnie w policzek na przywitanie.
- Hej, to głupio zabrzmi ale się boję. - powiedziałam bezradnie - To moja pierwsza rozmowa w sprawie pracy, nie wiem jak mam się zachować, co mówić.
- Po pierwsze, wyluzuj. Po drugie, uśmiechnij się! - rzucił Łukasz - Trener Klopp lubi pewnie siebie, piękne kobiety! Na pewno cię polubi, uwierz mi!
- Chciałabym ci wierzyć.
- Musisz, on jest miłym facetem, na pewnie cie nie pożre! - słowa Łukasza rozbawiły mnie i stres wydawał się mniejszy. Weszliśmy do stadionu razem, ale po chwili Łukasz musiał dołączyć do kolegów z drużyny, którzy się już rozgrzewali.
- Na pewno tam trafisz? - zaśmiał się
- Tak, tak sądzę - zaczęliśmy się razem śmiać.
- Dać ci kopa na szczęście?
- Jeden chyba nie wystarczy! Po tych słowa ruszyłam w miejsce, które wskazał portier. Szłam długim korytarzem, czułam się, jakbym szła na wyrok. W końcu dotarłam po drzwi, gdzie miała zapaść decyzja o mojej przyszłości. Pamiętając słowa Łukasz, odważnie zapukałam do drzwi. W odpowiedzi usłyszałam:
- Proszę…
No to po mnie, nie ma odwrotu, pomyślałam i weszłam do pokoju…
___________________________________________________________________
Rozdział napisany szybko, bo niestety mam dużo nauki -,-
Wakacje, przychodźcie! ;D
Pozdrawiam ;*
A.
- Hej, to głupio zabrzmi ale się boję. - powiedziałam bezradnie - To moja pierwsza rozmowa w sprawie pracy, nie wiem jak mam się zachować, co mówić.
- Po pierwsze, wyluzuj. Po drugie, uśmiechnij się! - rzucił Łukasz - Trener Klopp lubi pewnie siebie, piękne kobiety! Na pewno cię polubi, uwierz mi!
- Chciałabym ci wierzyć.
- Musisz, on jest miłym facetem, na pewnie cie nie pożre! - słowa Łukasza rozbawiły mnie i stres wydawał się mniejszy. Weszliśmy do stadionu razem, ale po chwili Łukasz musiał dołączyć do kolegów z drużyny, którzy się już rozgrzewali.
- Na pewno tam trafisz? - zaśmiał się
- Tak, tak sądzę - zaczęliśmy się razem śmiać.
- Dać ci kopa na szczęście?
- Jeden chyba nie wystarczy! Po tych słowa ruszyłam w miejsce, które wskazał portier. Szłam długim korytarzem, czułam się, jakbym szła na wyrok. W końcu dotarłam po drzwi, gdzie miała zapaść decyzja o mojej przyszłości. Pamiętając słowa Łukasz, odważnie zapukałam do drzwi. W odpowiedzi usłyszałam:
- Proszę…
No to po mnie, nie ma odwrotu, pomyślałam i weszłam do pokoju…
___________________________________________________________________
Rozdział napisany szybko, bo niestety mam dużo nauki -,-
Wakacje, przychodźcie! ;D
Pozdrawiam ;*
A.
Fajny rozdział, ale ja czekam na pojawienie się Marco :). Chciałabym by Zuza z nim była :) Czekam na następny
OdpowiedzUsuńA u mnie pierwszy rozdział http://misiakowa97.blogspot.com/2013/06/1-ona-bedzie-moja.html
Dopiero zaczynam, ale liczę że wpadniesz i skomentujesz :)
Pozdrawiam :)
Super! Rozdział ciekawy jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;)
Pozdrawiam!