Ruszyliśmy
w stronę samochodu Marco. Oczywiście, blondyn otworzył przede mną drzwi z
szarmanckim uśmiechem. Chcąc nie chcąc odpowiedziałam na to uśmiechem.
Jechaliśmy w milczeniu. Słowa nie były potrzebne. Każde z nas śmiało się pod
nosem wspominając wypowiedź Leny. Czułam jak Reus przygląda mi się:
- Muszę to powiedzieć: masz zajebiste ciało. – poczułam, jak robią się na mojej twarzy rumieńce.
- Patrz na drogę.
- Tutaj są lepsze widoki.
- Jeśli nie skupisz się na kierowaniu to trening będziemy oglądać z góry.
- No dobrze, dobrze.
Widziałam, że chłopak dalej swój wzrok skupia na mnie. Dojechaliśmy po 45 minutach pod stadion. Oczywiście, przed wejściem stali Hummels, Goetze, Bender, Piszczek, Błaszczykowski oraz Leitner. Gdy tylko wysiedliśmy i ruszyliśmy w ich stronę, zauważyłam, że rozmawiają o nas.
- Hej. – rzuciłam na przywitanie.
- Witamy, witamy i o zdrowie pytamy – powiedział radośnie Mario na co zareagowałam śmiechem.
- Widzę, że znalazłaś sobie szofera – kontynuował dalej Mats.
- Oj Matsiu, Matsiu. Jak ty coś powiesz.
- Zgarnąłem Zuzę po drodze.
- Przecież ty mieszkasz po drugiej stronie miasta. – powiedział Łukasz.
- Kto powiedział, że wracam od siebie. – zaczął się śmiać.
- No to zmienia postać rzeczy.
- Ej, my tu gadu-gadu a zaraz zacznie się trening – podeszłam do drzwi – Nie idziecie?
- Zaczekamy jeszcze na Sebastiana i Ikeya.
- Ok, jak chcecie.
- Muszę to powiedzieć: masz zajebiste ciało. – poczułam, jak robią się na mojej twarzy rumieńce.
- Patrz na drogę.
- Tutaj są lepsze widoki.
- Jeśli nie skupisz się na kierowaniu to trening będziemy oglądać z góry.
- No dobrze, dobrze.
Widziałam, że chłopak dalej swój wzrok skupia na mnie. Dojechaliśmy po 45 minutach pod stadion. Oczywiście, przed wejściem stali Hummels, Goetze, Bender, Piszczek, Błaszczykowski oraz Leitner. Gdy tylko wysiedliśmy i ruszyliśmy w ich stronę, zauważyłam, że rozmawiają o nas.
- Hej. – rzuciłam na przywitanie.
- Witamy, witamy i o zdrowie pytamy – powiedział radośnie Mario na co zareagowałam śmiechem.
- Widzę, że znalazłaś sobie szofera – kontynuował dalej Mats.
- Oj Matsiu, Matsiu. Jak ty coś powiesz.
- Zgarnąłem Zuzę po drodze.
- Przecież ty mieszkasz po drugiej stronie miasta. – powiedział Łukasz.
- Kto powiedział, że wracam od siebie. – zaczął się śmiać.
- No to zmienia postać rzeczy.
- Ej, my tu gadu-gadu a zaraz zacznie się trening – podeszłam do drzwi – Nie idziecie?
- Zaczekamy jeszcze na Sebastiana i Ikeya.
- Ok, jak chcecie.
Zostałem sam z chłopakami. Ci przyglądali mi się
głupkowato a przy tym się śmiali:
- I jak nasz zakład? Wygrałeś?
- Jeszcze nie ale robię postępy.
- Ach tak? A jakie?
- No na przykład ta noc spędziłem u Zuzy.
- No nie pieprz. Na serio? – zapytał z niedowierzaniem Łukasz.
- Iiiiiii? – kontynuował dalej Kuba.
- Spaliśmy razem ale nie w ten sposób o którym myślicie. Prawie ją pocałowałem.
- Ale?
- Ale nie chciała więc nie nalegałem.
- No nie wierze. Marco Reus liczy się z uczuciami kobiet!
- Zamknij się Mario. Nawet nie wiesz jaka jest skryta, zamknięta w sobie.
- Reus, nie poznaję cię! – skomentował Mo.
- Weź, zejdźcie ze mnie. Wchodzimy bo zimno? – w końcu był już grudzień, a niedawno spadł pierwszy śnieg.
- I jak nasz zakład? Wygrałeś?
- Jeszcze nie ale robię postępy.
- Ach tak? A jakie?
- No na przykład ta noc spędziłem u Zuzy.
- No nie pieprz. Na serio? – zapytał z niedowierzaniem Łukasz.
- Iiiiiii? – kontynuował dalej Kuba.
- Spaliśmy razem ale nie w ten sposób o którym myślicie. Prawie ją pocałowałem.
- Ale?
- Ale nie chciała więc nie nalegałem.
- No nie wierze. Marco Reus liczy się z uczuciami kobiet!
- Zamknij się Mario. Nawet nie wiesz jaka jest skryta, zamknięta w sobie.
- Reus, nie poznaję cię! – skomentował Mo.
- Weź, zejdźcie ze mnie. Wchodzimy bo zimno? – w końcu był już grudzień, a niedawno spadł pierwszy śnieg.
Poszliśmy do szatni przygotować się do treningu.
Oczywiście humor mam dopisywał, zresztą jak zawsze. W powietrzu latały czyjeś
bokserki, podkoszulki oraz inne części garderoby. Jurgen jak zwykle dał nam wycisk ale ja nie mogłem skupić się na
treningu. Cały czas myślałem o jutrzejszej randce z Zuzą. Muszę coś wymyślić,
żeby jej nie zapomniała do końca życia. Reus, ogarnij się! To jest tylko
zakład. Przelecieć panienkę i tyle. Ale coraz bardziej mi na niej zależy. Jak się
dowie o zakładzie, znienawidzi mnie. Może chłopacy mają racje, może się
zakochałem. Byłem w wielu związkach ale nigdy nie czułem czegoś takiego. Gdy
zasypiam myślę o niej, gdy się budzę, myślę o niej. Zaraz zwariuję! Pragnę jej,
jak żadnej innej.
______________________________________________
Wybaczcie, że taki krótki ale jakoś nie miałam pomysłu na ten rozdział... ;/ Zastanawiam się, czy prowadzić dalej tego bloga.
Życzę Wam udanych wakacji :) Pozdrawiam ;*
______________________________________________
Wybaczcie, że taki krótki ale jakoś nie miałam pomysłu na ten rozdział... ;/ Zastanawiam się, czy prowadzić dalej tego bloga.
Życzę Wam udanych wakacji :) Pozdrawiam ;*
Te opowiadanie jest świetne i chyba cię znienawidzę jak przestaniesz pisać .!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję , że Marco się nie rozmyśli z tym swoim uczuciem ...
Zapraszam do mnie na nowy http://sicelaestvrai.blogspot.com/
Pisz dalej! Ja czytam, i bardzo mi się te story podoba <3.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Jak zawsze ;)
Czekam na kolejny!
Zapraszam do mnie na nowy http://bvbstory.blogspot.com/2013/06/rozdzia-36_28.html
Buziole ;*
nie szkodzi, że krótki ;)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się bardzo! Ja od czasu do czasu wpadam i czytam, nie przestawaj pisać, mam czasem taki sam problem, trzeba przeczekać i pisać dalej ;)
pozdrawiam ;*
P.S u mnie 2 część z Messim , kom mile widziany
http://football-i-inne-imaginy.blogspot.com/2013/06/30-leo-messi-cz2.html
Extraaaa! Zajebisty poprostu!
OdpowiedzUsuńNawet nie waż się go usuwać bo znajdę cię i zabije normalnie!
Czekam na nexta!!
Pozdrawiam ;****