Obok
mnie leżał obejmujący mnie jedną ręką Marco, bez podkoszulki. Dopiero teraz
zrozumiałam dlaczego na jego widok kobiety mdleją. Jego klata była cudowna.
Czułam się bezpiecznie. Próbowałam wyswobodzić się z jego objęcia ale ten
jeszcze mocniej mnie przytulił. Otworzył oczy i zaczął się uśmiechać.
- Nie uciekaj ode mnie.
- Wcale nie uciekam. – uśmiechnęłam się - Tak w ogóle co ty tutaj robisz? Jak się znalazłam w sypialni?
- Usnęłaś na dole na kanapie. Nie miałem serca cię obudzić. No to przyniosłem cie tutaj. Czekałem na Lenę chyba do północy, ale nie przyszła. Miałem do wyboru, albo zastać u ciebie albo zamknąć cię i wrócić do siebie. Nie chciałem zabierać ci kluczy żebyś mogła zamknąć mieszkanie jak pójdziesz na trening. Więc zostałem. – odparł cały uradowany.
- Wiesz, że na dole jest kanapa?
- Ha, wiem, próbowałem nawet spać. Ale jest strasznie niewygodna. A ty masz dużo łóżko więc …
- Więc?
- Więc położyłem się koło ciebie. – odparł z zalotnym uśmieszkiem.
- A tuliłeś się do mnie bo? – cały czas śmiałam się z Marco.
- Kurcze, co to przesłuchanie?
- Tak. – rzekłam zadowolona.
- No leżałaś taka sama no to postanowiłem dotrzymać ci towarzystwa.
- Yhym, wiesz, że jeszcze nigdy nie słyszałam takiej głupiej wymówki?
- Czyli mi uwierzyłaś?
- Powiedzmy, że tak. – Marco uśmiechnął się tak cudownie, że miałam ochotę go przytulić. Wstałam i poszłam do łazienki. Gdy wróciłam blondyn ciągle leżał na moim łóżku i przyglądał się mi.
- Może się ubierzesz?
- Dlaczego? Nie podobają ci się widoki?
- Podobają, ale jak Lena wpadnie to sobie coś ubzdura.
- Na przykład? – teraz to ja musiałam się tłumaczyć.
- Na przykład, że ze sobą spaliśmy.
- No wiesz, bo spaliśmy. – Marco zaczął się śmiać.
- Nie o takim spaniu myślałam.
- Tak? Czyli jakim? – Reus obdarzył mnie tym zalotnym uśmieszkiem.
- Kurwa, wiesz o co mi chodzi! – zaczęłam się śmiać. Blondyn próbował udawać poważanego i dalej pytał:
- To o czym myślałaś?
W końcu nie wytrzymałam i rzuciłam w niego poduszką i zaczęłam uciekać. Marco od razu rozpoczął pościg. Dopiero w kuchni dogonił mnie. Przewiesił mnie przez ramię i zaczął kierować się w stronę sypialni.
- Reus! Puść mnie!
- Najpierw się muszę zemścić! – rzucił mnie na łóżko i zaczął mnie łaskotać. Mam straszne łaskotki, rzucałam się jak opętana.
- Marco, proszę. Przestań! – Chłopak jednak dalej mnie łaskotał. - Marco, błagam!
- A zgodzisz się?
- Na co?
- Odpowiedz, zgodzisz się?
- Hahaha, tak! – po tych słowach natychmiast przestał mnie łaskotać.
- Świetnie, przyjadę po ciebie jutro o dwudziestej! – powiedział cały uradowany.
- Po co?
- Jak to po co? Idziemy jutro na randkę! – wyszczerzył się.
- Ej, to nie fair. Nie ma tak!
- Mam znowu zacząć cię łaskotać? – zagroził mi blondyn.
- Nie, nie. Jutro o dwudziestej. Może być – zaczęliśmy się śmiać.
- Nie ma sensu, żebym wracał do domu. Zawiozę cię na trening.
- Super, przynajmniej nie będę musiała jechać w zatłoczonym autobusie. Jesteś głodny?
- I to jak!
- To idź się odświeżyć a ja coś zrobię do zjedzenia.
- Nie masz przypadkiem czystej koszulki męskiej? – zażartował Niemiec.
- Kurcze, ostatnio miałam sobie kupić ale zapomniałam. – powiedziałam z ironią.
- Ha ha, bardzo śmieszne. No trudno, obejdę dziś w tej samej koszulce.
- Tutaj masz ręcznik. – i podałam Marco czysty ręcznik. W tej samej chwili przyciągną mnie do siebie.
- Nie chcesz się ze mną wykapać?
- Oj Marco, weź chłodny prysznic i zejdź na dół. – wyrwałam się z jego objęć.
- Jeszcze będziesz chciała.
- Raczej wątpię Reus. – wykrzyczałam i zaraz zaczęłam się śmiać.
- Nie uciekaj ode mnie.
- Wcale nie uciekam. – uśmiechnęłam się - Tak w ogóle co ty tutaj robisz? Jak się znalazłam w sypialni?
- Usnęłaś na dole na kanapie. Nie miałem serca cię obudzić. No to przyniosłem cie tutaj. Czekałem na Lenę chyba do północy, ale nie przyszła. Miałem do wyboru, albo zastać u ciebie albo zamknąć cię i wrócić do siebie. Nie chciałem zabierać ci kluczy żebyś mogła zamknąć mieszkanie jak pójdziesz na trening. Więc zostałem. – odparł cały uradowany.
- Wiesz, że na dole jest kanapa?
- Ha, wiem, próbowałem nawet spać. Ale jest strasznie niewygodna. A ty masz dużo łóżko więc …
- Więc?
- Więc położyłem się koło ciebie. – odparł z zalotnym uśmieszkiem.
- A tuliłeś się do mnie bo? – cały czas śmiałam się z Marco.
- Kurcze, co to przesłuchanie?
- Tak. – rzekłam zadowolona.
- No leżałaś taka sama no to postanowiłem dotrzymać ci towarzystwa.
- Yhym, wiesz, że jeszcze nigdy nie słyszałam takiej głupiej wymówki?
- Czyli mi uwierzyłaś?
- Powiedzmy, że tak. – Marco uśmiechnął się tak cudownie, że miałam ochotę go przytulić. Wstałam i poszłam do łazienki. Gdy wróciłam blondyn ciągle leżał na moim łóżku i przyglądał się mi.
- Może się ubierzesz?
- Dlaczego? Nie podobają ci się widoki?
- Podobają, ale jak Lena wpadnie to sobie coś ubzdura.
- Na przykład? – teraz to ja musiałam się tłumaczyć.
- Na przykład, że ze sobą spaliśmy.
- No wiesz, bo spaliśmy. – Marco zaczął się śmiać.
- Nie o takim spaniu myślałam.
- Tak? Czyli jakim? – Reus obdarzył mnie tym zalotnym uśmieszkiem.
- Kurwa, wiesz o co mi chodzi! – zaczęłam się śmiać. Blondyn próbował udawać poważanego i dalej pytał:
- To o czym myślałaś?
W końcu nie wytrzymałam i rzuciłam w niego poduszką i zaczęłam uciekać. Marco od razu rozpoczął pościg. Dopiero w kuchni dogonił mnie. Przewiesił mnie przez ramię i zaczął kierować się w stronę sypialni.
- Reus! Puść mnie!
- Najpierw się muszę zemścić! – rzucił mnie na łóżko i zaczął mnie łaskotać. Mam straszne łaskotki, rzucałam się jak opętana.
- Marco, proszę. Przestań! – Chłopak jednak dalej mnie łaskotał. - Marco, błagam!
- A zgodzisz się?
- Na co?
- Odpowiedz, zgodzisz się?
- Hahaha, tak! – po tych słowach natychmiast przestał mnie łaskotać.
- Świetnie, przyjadę po ciebie jutro o dwudziestej! – powiedział cały uradowany.
- Po co?
- Jak to po co? Idziemy jutro na randkę! – wyszczerzył się.
- Ej, to nie fair. Nie ma tak!
- Mam znowu zacząć cię łaskotać? – zagroził mi blondyn.
- Nie, nie. Jutro o dwudziestej. Może być – zaczęliśmy się śmiać.
- Nie ma sensu, żebym wracał do domu. Zawiozę cię na trening.
- Super, przynajmniej nie będę musiała jechać w zatłoczonym autobusie. Jesteś głodny?
- I to jak!
- To idź się odświeżyć a ja coś zrobię do zjedzenia.
- Nie masz przypadkiem czystej koszulki męskiej? – zażartował Niemiec.
- Kurcze, ostatnio miałam sobie kupić ale zapomniałam. – powiedziałam z ironią.
- Ha ha, bardzo śmieszne. No trudno, obejdę dziś w tej samej koszulce.
- Tutaj masz ręcznik. – i podałam Marco czysty ręcznik. W tej samej chwili przyciągną mnie do siebie.
- Nie chcesz się ze mną wykapać?
- Oj Marco, weź chłodny prysznic i zejdź na dół. – wyrwałam się z jego objęć.
- Jeszcze będziesz chciała.
- Raczej wątpię Reus. – wykrzyczałam i zaraz zaczęłam się śmiać.
Zaczęłam szykować śniadanie. Z łazienki dochodził
szum wody i śpiew blondyna. Włączyłam radio żeby zagłuszyć to wycie. Do
mieszkania weszła Lena:
- Witaj piękna! Co masz taki dobry humor? – zapytała.
- A tak jakoś. Na noc się nie wraca, tak?
- Zostałam u znajomego.
- Ah, znajomego? A ten znajomy ma jakoś na imię?
- Thomas, ale to tylko wspólnik.
- No tak, wspólnik w łóżku. – zaczęłam się śmiać.
- Wspólnik w pracy, jełopie! Podaj mi szklankę.
- Proszę zakochańcu. – zachichotałam pod nosem.
- Nie jestem zakochana!
Lena nalała sobie soku. Zaczynała pić gdy do kuchni wparował Reus w samym ręczniku. O mało z wrażenia się nie zachłysnęła. Zaczęła kaszleć. Popatrzyła na mnie z wielkimi oczami. Ja popatrzyłam z wyrzutem na Marco:
- No co? Myślałem że jesteśmy sami.
- I co? Chciałeś zrzucić ten ręcznik przede mną?
- Może. – zaczął się śmiać głupkowato.
- Ten, to może dobrze, że nie wróciłam na noc. To wy jesteście razem?
- Nie – powiedziałam szybko.
- Tak – na przekór mojemu zdaniu powiedział Marco.
- Wiecie co? Może pogadacie sobie w drodze do pracy, a teraz zjemy śniadanie? Co wy na to?
- Tylko się ubiorę i zaraz będę.
- Pasowałoby Reus.
- Witaj piękna! Co masz taki dobry humor? – zapytała.
- A tak jakoś. Na noc się nie wraca, tak?
- Zostałam u znajomego.
- Ah, znajomego? A ten znajomy ma jakoś na imię?
- Thomas, ale to tylko wspólnik.
- No tak, wspólnik w łóżku. – zaczęłam się śmiać.
- Wspólnik w pracy, jełopie! Podaj mi szklankę.
- Proszę zakochańcu. – zachichotałam pod nosem.
- Nie jestem zakochana!
Lena nalała sobie soku. Zaczynała pić gdy do kuchni wparował Reus w samym ręczniku. O mało z wrażenia się nie zachłysnęła. Zaczęła kaszleć. Popatrzyła na mnie z wielkimi oczami. Ja popatrzyłam z wyrzutem na Marco:
- No co? Myślałem że jesteśmy sami.
- I co? Chciałeś zrzucić ten ręcznik przede mną?
- Może. – zaczął się śmiać głupkowato.
- Ten, to może dobrze, że nie wróciłam na noc. To wy jesteście razem?
- Nie – powiedziałam szybko.
- Tak – na przekór mojemu zdaniu powiedział Marco.
- Wiecie co? Może pogadacie sobie w drodze do pracy, a teraz zjemy śniadanie? Co wy na to?
- Tylko się ubiorę i zaraz będę.
- Pasowałoby Reus.
Wytłumaczyłam Lenie całą sytuację. Zniszczony aparat, nowy aparat, Marco w
naszym mieszkaniu. Wysłuchała mnie, po czym zaczęła się śmiać jak głupia. Nawet
gdy Marco usiadł przy nas i chciał zjeść śniadanie, ona ciągle się śmiała.
Miałam ochotę przywalić jej. Jest moją przyjaciółka, nie obraziłaby się. Po
wielkich trudach, w końcu udało nam się skończyć jeść. Razem z blondynem
ruszyliśmy do pracy. Na odchodne usłyszałam:
- Wiesz, tak z szczerze to pasujecie do siebie.
No tego było już za wiele!
_________________________________________________________________
- Wiesz, tak z szczerze to pasujecie do siebie.
No tego było już za wiele!
_________________________________________________________________
Mam nadzieję, że się podoba :)
Jeszcze raz dziękuje WildChild09 za polecenie mojego bloga :**
Pozdrawiam i zachęcam do komentowania :)
Asia ;*
Bardzo się podoba .! Uśmiałam się jak nie wiem . Szkoda , że nic się nie wydarzyło ... ;)
OdpowiedzUsuńChcę już następny . ;*
U mnie nowy . ;D
Nie ma za co! Twój blog jest boski <3
OdpowiedzUsuńRozdział super! Uśmiałam się :>
Czekam na kolejny ;*
Pozdrawiam!
Kolejny rozdział zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńhttp://thiswonderfulworld0.blogspot.com/
Rozdział świetny, bardzo humorystyczny ;) Nie powiem, ale usmiech pojawił się na mojej twarzy ;)
Czekam na kolejny ;**
Boski!!!:)
OdpowiedzUsuńNajlepszy<33
Marco jaki macho:D
Buziaki:**