Gdy
tylko weszłam do mieszkania, Lena już na mnie czekała. Oczywiście od samego
progu zaczęła mnie przepraszać za wczoraj, już snuła plany jak mi to
wynagrodzi. Ale gdy tylko powiedziałam jej o imprezie porzuciła swoje zamiary.
Gdy powiedziałam jej, że Mario pytał o nią do samego wieczora chodziła podekscytowana. Równo o 20 podjechała po nas taksówka. Po 30 minutach
dojechałyśmy do celu. Oczywiście znowu byłyśmy ostatnie, impreza trwała w
najlepsze a piłkarze byli już lekko podchmieleni. Mario gdy tylko zobaczył
Lenę, podbiegł do niej i od razu porwał ją na parkiet. Po chwili dołączyła do
nich cała drużyna oprócz paru wyjątków. Podeszłam do baru i zamówiłam drinka.
Po chwili poczułam kogoś oddech na swoim karku.
- Hej, nie przywitasz się? – powiedział słodko Reus.
- Witaj Marco.
- Ale tak ładnie, z całusem!
- Znowu zaczynasz?
- Nie, ja chce żebyś przywitała się ze mną jak z każdym innym piłkarzem w klubie. – zaczął się śmiać Reus.
- No dobra! – pocałowałam go w policzek.
- A drugi?
- Nie przeginaj struny!
- Ok., ok piękna – odparł ciągle się uśmiechając. – Zatańczysz?
- Nie mam teraz ochoty.
- No proszę się, dla mnie!
- Powiedziałam coś
- A później? – błagał dalej Marco.
- Pomyślę.
- Czyli tak?
- No niech ci będzie, tak zatańczę z tobą!
- Super – wykrzyczał uradowany Reus na cały klub.
- Głośniej się nie da? – zaśmiałam się
- Da się! – i wykrzyknął najgłośniej jak potrafił „super”. Ludzie, którzy siedzieli obok nas popatrzyli się na niego jak na dziecko specjalnej troski ale on nic sobie z tego nie robił. Do końca wieczora truł mi głowę, kiedy będzie mógł ze mną zatańczyć. Po godzinie skuczenia przy moim uchu, zgodziłam się. Pociągnął mnie na środek parkietu i zaczęliśmy wirować w rytm muzyki. Nie ukrywam, czułam się świetnie w jego towarzystwie. Jego upór jest taki słodki i urzekający, że aż wkurzający. Gdy piosenka dobiegała do końca chciałam wrócić do stolika ale blondyn przyciągnął mnie do siebie. Wiedziałam, że te tańce szybko się nie skończą. Tańczyliśmy tak przez dobre 40 minut aż pod pretekstem załatwienia potrzeby pobiegłam do łazienki i tak wyswobodziłam się z jego ramion. Miałam jakieś 10 minut odpoczynku od Marco. Gdy weszłam do łazienki zobaczyłam 2 dziewczyny i usłyszałam szepty:
- Ale Marco biega za tą laską. – powiedziała blondynka.
- Nie widziałam, żeby kiedykolwiek starał się tak o dziewczynę – dopowiedziała brunetka.
- Co racja to racja. Myślisz, że się zakochał?
- To Reus, u niego nigdy nic nie jest pewnego. Jednego dnia kocha, drugiego nienawidzi. Ale powiem ci jedno, zależy mu na tej dziewczynie – Po tych słowach poczułam, jak nogi robią mi się z waty. Z wrażenia zakręciło mi się w głowie, miałam ochotę wrócić do mieszkania. Zaszokowały mnie te opinie. Gdy dotarłam z powrotem na imprezę, od razu poszukałam Leny:
- Ewa, nie wiesz gdzie jest Lena?
- Wyszła z Mario jakieś pół godziny temu. Coś się stało?
- Źle się czuje, chciałam wrócić do domu. Ale to nic, zamówię taksówkę.
- Ja cię odwiozę – zaproponował Marco. Super! Chciałam przed nim uciec, pomyśleć a ten proponuje mi podwózkę.
- Nie chce robić kłopotu. Zaraz zmówię taksówkę.
- Jaki kłopot? Co ty wygadujesz? Sam miałem się zaraz zbierać do domu. – odparł z uśmiechem chłopak.
- No ok.
Przed wyjściem popatrzyłam jeszcze ostatni raz na salę, gdzie obywała się impreza. Wszyscy bawili się znakomicie. Chociaż parę osób straciło już siły. Na przykład Łukasz, który spał przy barze albo Moritz, który smacznie chrapał przy stoliku. Część jeszcze się trzymała, ale to były tylko pozory. Podczas tańca nogi im się plątały i nałogowo zaliczali gleby. Na dworze było zimno i szybko ruszyliśmy w stronę samochodu blondyna. Wsiedliśmy do jego czarnego BMW. Przez całą drogę milczeliśmy, słuchaliśmy muzyki która leciała w radiu. W końcu dojechaliśmy. Gdy zgasł silnik zastała krępująca cisza. Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy wpatrując się w pustą ulicę. W końcu odezwałam się pierwsza:
- Jeszcze raz dzięki za podwózkę.
- Nie ma za co – odparł z uśmiechem na twarzy blondyn, na co ja tez zareagowałam uśmiechem.
- Chcesz wejść?
- Jest już strasznie późno, następnym razem na pewno skorzystam. – powiedział z zalotnym uśmiechem.
- O to się nie martwię. – Zaczęliśmy się śmiać – Do zobaczenia jutro.
- Miłych snów o mnie.
- Hahaha, chciałbyś – rzuciłam i pocałowałam go w policzek.
- Takie pożegnania to ja rozumiem.
- Oj, Marco. Dobranoc.
- Hej, nie przywitasz się? – powiedział słodko Reus.
- Witaj Marco.
- Ale tak ładnie, z całusem!
- Znowu zaczynasz?
- Nie, ja chce żebyś przywitała się ze mną jak z każdym innym piłkarzem w klubie. – zaczął się śmiać Reus.
- No dobra! – pocałowałam go w policzek.
- A drugi?
- Nie przeginaj struny!
- Ok., ok piękna – odparł ciągle się uśmiechając. – Zatańczysz?
- Nie mam teraz ochoty.
- No proszę się, dla mnie!
- Powiedziałam coś
- A później? – błagał dalej Marco.
- Pomyślę.
- Czyli tak?
- No niech ci będzie, tak zatańczę z tobą!
- Super – wykrzyczał uradowany Reus na cały klub.
- Głośniej się nie da? – zaśmiałam się
- Da się! – i wykrzyknął najgłośniej jak potrafił „super”. Ludzie, którzy siedzieli obok nas popatrzyli się na niego jak na dziecko specjalnej troski ale on nic sobie z tego nie robił. Do końca wieczora truł mi głowę, kiedy będzie mógł ze mną zatańczyć. Po godzinie skuczenia przy moim uchu, zgodziłam się. Pociągnął mnie na środek parkietu i zaczęliśmy wirować w rytm muzyki. Nie ukrywam, czułam się świetnie w jego towarzystwie. Jego upór jest taki słodki i urzekający, że aż wkurzający. Gdy piosenka dobiegała do końca chciałam wrócić do stolika ale blondyn przyciągnął mnie do siebie. Wiedziałam, że te tańce szybko się nie skończą. Tańczyliśmy tak przez dobre 40 minut aż pod pretekstem załatwienia potrzeby pobiegłam do łazienki i tak wyswobodziłam się z jego ramion. Miałam jakieś 10 minut odpoczynku od Marco. Gdy weszłam do łazienki zobaczyłam 2 dziewczyny i usłyszałam szepty:
- Ale Marco biega za tą laską. – powiedziała blondynka.
- Nie widziałam, żeby kiedykolwiek starał się tak o dziewczynę – dopowiedziała brunetka.
- Co racja to racja. Myślisz, że się zakochał?
- To Reus, u niego nigdy nic nie jest pewnego. Jednego dnia kocha, drugiego nienawidzi. Ale powiem ci jedno, zależy mu na tej dziewczynie – Po tych słowach poczułam, jak nogi robią mi się z waty. Z wrażenia zakręciło mi się w głowie, miałam ochotę wrócić do mieszkania. Zaszokowały mnie te opinie. Gdy dotarłam z powrotem na imprezę, od razu poszukałam Leny:
- Ewa, nie wiesz gdzie jest Lena?
- Wyszła z Mario jakieś pół godziny temu. Coś się stało?
- Źle się czuje, chciałam wrócić do domu. Ale to nic, zamówię taksówkę.
- Ja cię odwiozę – zaproponował Marco. Super! Chciałam przed nim uciec, pomyśleć a ten proponuje mi podwózkę.
- Nie chce robić kłopotu. Zaraz zmówię taksówkę.
- Jaki kłopot? Co ty wygadujesz? Sam miałem się zaraz zbierać do domu. – odparł z uśmiechem chłopak.
- No ok.
Przed wyjściem popatrzyłam jeszcze ostatni raz na salę, gdzie obywała się impreza. Wszyscy bawili się znakomicie. Chociaż parę osób straciło już siły. Na przykład Łukasz, który spał przy barze albo Moritz, który smacznie chrapał przy stoliku. Część jeszcze się trzymała, ale to były tylko pozory. Podczas tańca nogi im się plątały i nałogowo zaliczali gleby. Na dworze było zimno i szybko ruszyliśmy w stronę samochodu blondyna. Wsiedliśmy do jego czarnego BMW. Przez całą drogę milczeliśmy, słuchaliśmy muzyki która leciała w radiu. W końcu dojechaliśmy. Gdy zgasł silnik zastała krępująca cisza. Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy wpatrując się w pustą ulicę. W końcu odezwałam się pierwsza:
- Jeszcze raz dzięki za podwózkę.
- Nie ma za co – odparł z uśmiechem na twarzy blondyn, na co ja tez zareagowałam uśmiechem.
- Chcesz wejść?
- Jest już strasznie późno, następnym razem na pewno skorzystam. – powiedział z zalotnym uśmiechem.
- O to się nie martwię. – Zaczęliśmy się śmiać – Do zobaczenia jutro.
- Miłych snów o mnie.
- Hahaha, chciałbyś – rzuciłam i pocałowałam go w policzek.
- Takie pożegnania to ja rozumiem.
- Oj, Marco. Dobranoc.
Weszłam do mieszkania i
poszłam po lekarstwa. Głowa pękała mi z bólu. Wzięłam tabletkę i przepiłam
sokiem pomarańczowym, który akurat był pod ręką. Poszłam wziąć szybki prysznic.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 2:30. Położyłam się w sypialni. Nie
mogłam usnąć. Cały czas myślałam o słowach tych dwóch dziewczyn. Widziałam, że
Marco interesuje się mną ale nie sądziłam, że on chce spróbować na poważnie.
________________________________________________________________
Mam nadzieję, że się podoba. No to Zuza ma dylemat :)
Zachęcam do komentowania i dziękuje tym, którzy komentują <3
Pozdrawiam :*
Asia.
________________________________________________________________
Mam nadzieję, że się podoba. No to Zuza ma dylemat :)
Zachęcam do komentowania i dziękuje tym, którzy komentują <3
Pozdrawiam :*
Asia.
No to będziemy mieć parę;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny:)
Mam nadzieję,że Marco weźmie sprawy w swoje ręce:)
Pozdrawiam;)
Mam nadzieję że będą razem :3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!
Czekam na kolejny :)
Pozdrawiam ;*
Jakie to słoodkie . *.*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję , że będą parą . Niech Marco się trochę bardziej o to postara .! ;D
Czekam na następny .
Zapraszam do mnie na nowy http://sicelaestvrai.blogspot.com/
Suuuuuuuuper!!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny , bo robi się słodko ;):*
Pozdrawiam ;***